Halina Birenbaum
Wiersze
Halina Birenbaum
Collection of Poems in Polish
Halina Birenbaum
"Nawet gdy się śmieję" poems (Even when I
Smile) KAW, Rzeszów 1990
"Nie o kwiatach"
(Not about flowers) BUS, Kraków 1993
"Echa dalekie i Bliskie -
Spotkania z młodzieżą"(Echo
from afar and from close – meetings with the youth) ( Znak, POM
Kraków 2001
"Niepoetyckie wiersze" "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before
1
"Niepoetyckie wiersze" "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before
2
"Jak można w słowach" poems (How Possible in Words?)
Halina Birenbaum
Centrum Dialogu, Kraków-Oświęcim 1995
1 | |
2 | |
3 | |
4 | |
5 | |
6 | |
7 | |
8 | |
9 | |
10 | |
11 | |
12 | |
13 | |
14 | |
15 | |
16 | |
17 | |
18 | |
19 | |
20 | |
21 | |
22 | |
23 | |
24 | |
25 | |
26 | |
27 | |
28 | |
29 | |
30 | |
31 | |
32 | |
33 | |
34 | |
35 | |
36 | |
37 | |
38 | |
39 | |
40 | |
41 | |
42 | |
43 | |
44 | |
45 | |
46 | |
47 | |
48 | |
49 | |
50 | |
51 | |
52 | |
53 | |
54 | |
55 | |
56 | |
57 | |
58 | |
59 | |
60 | |
61 | |
62 |
|
Halina Birenbaum
prośby podania listy
poszukiwania, wyczekiwanie
zrozumienia
dla pamięci szczątków
wyszperanych cudem
okruchów rzeczywistości
przeszłej
rzekomo niepotrzebnej
którym nie daję
umrzeć
24 lutego 87
Halina Birenbaum
moje życie przyziemne
zdobyte wyrwane –
słowa pomysły codzienne
dawne i dzisiejsze
o sobie o innych
ze mnie wydobyte
przekazywane
27 lipca 1987
Halina Birenbaum
wszystko wydaje mi się chwilowe
wszystko wydaje mi się chwilowe
powtarzalne i mijające
wszystko wydaje mi się przypadkowe
uboczne powiązane ze mną – i nie tyczące mnie
nie według mej miary mojego smaku
- nic nie jest trwałe konsekwentne
ale trwa lata długie
dni i noce
- życie całe!
7 lutego 1983
Halina Birenbaum
jak można w słowach
gdzie pomieścić tyle
nie utonąć
w radości czy w łzach
nieważne jakich
uciec od siebie
od zalewu uczuć wzruszeń
wejść w siebie po samo dno
stopić
kompletny mrok zamętu
ból i wieczność jasności
- jak można o tym
w słowach?
11 listopada 1994
Halina Birenbaum
nowy rok szczęśliwy
darowany
serce w które celowano
przed 50 laty w Auschwitz
żyje płonie niezmiennie
potrafiło przetrwać
potrafiło kochać wtedy
dziś
dziękuję za ten cud
za życie
za wiecznie odradzającą się
młodość w zmartwychwstałej duszy
- nowy szczęśliwy rok!
1 stycznia 1945 – 1 stycznia 1995
Halina Birenbaum
drogi moje wikłają się
zmieniają dowolnie swój tor
nade mną poprzez mnie
rzucają jak liściem
na wietrze
w nieznane kierunki
- ufam miast walczyć
a mówią, że jestem silna...
14 listopada 1994
Halina Birenbaum
można mnie złamać
upokorzyć
doprowadzić do myśli
o bezsensie istnienia
i własnej bezwartości
ale nikt nie zdoła
złamać mi pióra
nie wyrwie najpotężniejszej broni
zdolności zapisu - zapamiętania
a one są życiem
albo i dużo więcej
16 stycznia 1995
Halina Birenbaum
długie są moje opowieści
znam ich ogrom i zawiłość dróg
wybieram oszczędnie środki
ograniczone przestrzenie
ucieczki
- myślę rytmem
niepoetyckim wierszem
na wzór mych opowieści
lipiec 1987
Halina Birenbaum
pada pytanie jak kamień ciężkie
(po hebrajsku polsku niemiecku)
czy moja książka opowiadanie wiersz
znów?!.. na temat zagłady?
- bronię tłumaczę usprawiedliwiam
cofam się jąkam
bąkam jak przed wyrokiem
że o ludziach wrażeniach chwilach podniosłych
o nienawiści miłości lękach
upragnieniu życia pamięci
wtedy jak wszędzie jak zawsze
ale
temat niepożądany trudny
potężny wszechstronny
jak owa przeszłość
jak owe zdarzenia
jak tylko może być
ludzkie życie pośród śmierci
1987
Halina Birenbaum
jesienny dzień jak wiosna
mój jest krótki
chwile ogromne
ledwie je ogarniam
ledwie mieszczę w sobie
również siebie
wszystko się pomieszało
dalekie stało się bliskie
bliskie – dalekie
wolałabym nie czuć
spać
a piszę czy raczej
wpłakuję łzy
w litery
Halina Birenbaum
chciałam napisać czy
zwyczajnie opowiedzieć
o 27 bloku w Birkenau
o górnej narze mojej
dziś pustej czystej
przyszłam
chciałam tam wejść
uchwyciłam się mocno rękami
jak wtedy z całą resztą
nikt mi teraz nie bronił
nikt nie naganiał krzykiem
biciem
nikt nie klął nie gryzł palców
ale ciężar okazał się niemożliwy
nogi nie uniosły
treść zawaliła słowa
zdusiła głos
przekreśliła teraźniejszość
tylko łzy palą za powieką
wyciskają się na policzki
łkanie w piersiach do pęknięcia
przeżyłam tu wszystko
całe swe życie
swą śmierć
czy mogę wreszcie wypłakać
do końca?
10 października 1994
Halina Birenbaum
myśli jak iskry
zapalają się nagle, rozświetlają
i natychmiast nikną
zostaję potem
z udręką daremnych poszukiwań
blasku, który
zaświecił na ułamek sekundy
z ciążącą zagadką
i narzuconym celem.
26 grudnia 1986
Halina Birenbaum
mam swą legendę
strzegę jej
wsłuchuję się w nią
życie, które było
jest moją legendą
upływające dziś –
wynika z tamtego
bez niego nie ma sensu
w mojej legendzie – rodzina
ja przywarta do niej
mała
skamieniała z grozy
siłą oderwana
w legendzie mojej
świat niewidzialny - zgładzony
dźwigam go drżąca
związana z nim na zawsze
tysiącem więzów, mimo że był straszny
moja legenda – to rodzice
brat, Hela jego żona młoda
przyjaciele z dzieciństwa
zwykli ludzie
ich obecność wykreślona
wniesiona w legendę mimowolną
na wieki
28 lipca 1983
Halina Birenbaum
gdybym umarła w Treblince
zostałabym z Ojcem
gdybym umarła
na Majdanku
byłabym z popiołami Matki
gdyby w Oświęcimiu
zostałabym z bratem
z bratową
gdybym miała umrzeć tam
śmierć
nie byłaby dla mnie straszna
28 listopada 1994
Halina Birenbaum
tam wśród duchów między barakami
ruinami krematoriów ciszy pełnej szmerów
mnie tylko słyszalnych
widzialnych tylko mnie twarzy postaci
wśród obecnej zieleni
czy bieli śniegu
jęków daremnych, modlitw
przebrzmiałych zawisłych na zawsze
w chmurach na niebie
w powietrzu nad Oświęcimiem
na ziemi w ziemi
w każdym kamyku ziarenku piasku
pyłku kurzu
tam wśród popiołów i kości
rozmielonych wymieszanych
tłumów duchów w przestworzach
zbłąkanych na wieki
zostanie też mój
nieważne gdzie żyję
kiedy jak czy gdzie umrę
gdziekolwiek na świecie
pochowają moje ciało
oznaczone numerem 48693 tutaj
wytatuowanym
4 grudnia 1994
Halina Birenbaum
nie opowiadam
o dzieciach swoich
wnukach
o sprawach bieżących
obecne zainteresowania i miłość
nie przesłaniają wspomnień
wszystko tonie
w kłębie obrazów dawnych
w tęsknocie do bliskich
których mi odebrano - wtedy
14 kwietnia 1991
Halina Birenbaum
ja nieczęsto umiem się śmiać
nie lubię żartów błahostek
nie dlatego, że uważam je za zło
ale dla mnie są luksusem
bogactwem trudno osiągalnym
we mnie jest morze smutku
niewypłakanych łez
niewyrównanych krzywd
nieuleczonych ran
nieuciszonych jęków
płacze we mnie gdy z oczu nie leją się łzy
gdy pracuję spokojnie
gdy normalnie rozmawiam z ludźmi
gdy żywo i swobodnie
krzątam się po domu
płacze gdy nachylam się nad łóżkiem dziecka
gdy troszczę się o nie
gdy cieszę się jego wdziękiem postępami
gdy myślę o jego przyszłym losie
i porównuję z moim własnym
płacze we mnie gdy otaczają mnie czułe ramiona
gdy pieści spojrzenie miłości
usta roztapia żar pocałunku
płacze we mnie gdy jestem w gronie przyjaciół
gdy wznoszę uroczyste toasty
gdy słucham wesołej muzyki
płacze troską o nich, strachem
płacze szczęściem ich istnienia
żalem zanikania
wschodem i zmierzchem przyjaźni – życia
płacze ból strasznych wspomnień
porównań i największy lęk
przed możliwością jakiegokolwiek
powtórzenia
26 listopada 1967
Halina Birenbaum
upokorzenia
za to co we mnie
również od syna
od otoczenia jego mojego
że nie milknę
nie starzeję
nie przestaję opowiadać
w ciągu lat
powtarzać te dzieje niesławne
"niekomercjalne" - niby wiadome
aż nazbyt
gnębiące przerażające dawne
...pójdziesz z tym zawsze wszędzie
gdzie tylko cię zawołają
będziesz jechać godzinami
ciągle nieumęczenie
z duszą pełną grobów
śmierci
jak masochista
nie potrafisz przestać
odrzucić to czarne
nie potrafisz wreszcie...
- potrafię wszystko jak inni
dużo więcej
ale dlaczego mam milczeć
o nadludzkim w nieludzkim?!
nie pomoże tłumaczyć
połykam łzy głowę wznoszę
wyżej o wiele wyżej
idę swoją drogą
jak zawsze
z tym co we mnie i z wtedy
4 grudnia 1994
Halina Birenbaum
okruchy rzeczywistości
przeszłej zlekceważonej
rzekomo niepotrzebnej
szczątki wyszperane cudem
z popiołów ruin spod ziemi
nie zrozumiane nienazwane
nieprzyjęte i u nas
bo niby słabe – bezbronne niesławne
już nieaktualne jakoby
przesadnie opisywane
a groźne jak wtedy nieprzemijające
- w Niemczech bezkarnie
znów przypomniane
3 grudnia 1992
Halina Birenbaum
w naszym pokoju w getcie warszawskim
w naszym pokoju w getcie na Muranowskiej 7/9
były dwa materace ocalałe z bombardowania
i tapczan, który dostaliśmy
wraz ze stołem i czterema krzesłami
od przyjaciół bo
musieli opuścić swe mieszkanie
w dzielnicy dozwolonej teraz wyłącznie dla
aryjczyków
rozproszyli swe mienie wśród znajomych w getcie
(u nas spaliło się wszystko we wrześniu 1939)
rodzicie urządzili jakoś nasz byt
mama wynajdywała "przysmaki" niemal z niczego
gotowała na glinianej kuchence
zmontowanej obok tych materaców
wydzielała je potem całej rodzinie -
ojciec mama i dwaj starsi bracia zasiadali przy stole
dla mnie nie było piątego krzesła
mama sadzała mnie na podnóżku w kącie
bo "ty jesteś najmłodsza" – pouczała
w ciągu dwuletniego zamknięcia w getcie warszawskim
jadłam na tym podnóżku, nigdy przy stole
i w miarę, gdy było co jeść
dziś wspominam to z miłością i bólem
bo tylko ja – i wspomnienie zostało.
1982
Halina Birenbaum
ręka nie jest w stanie dotknąć papieru
pióro odpycha –
jestem pusta, przerażona
nie mam ucieczki od samej siebie
żadne miejsce nie zmieni mojego stanu
smutek rozlokował się we mnie i ssie jak pijawka
śmierć, której dotknęłam na Majdanku
ściga mnie teraz –
rozbudziłam ją bez namysłu
okazałam się naiwna, czy głupia
nie wiedziałam, nie pojmowałam czym jest
grób niewykopany
i cień śmierci zaczajony w baraku Majdanka!
- grób zawieszony w przestworzu
niewidoczny dla ludzkiego oka, ale
biada temu, kto się zbliży
kto uświadomi sobie jego ogrom i głębię!
biada temu komu objawi się jego nieskończoność!
- a ja odważyłam się stanąć przed nim goła i mała
wstrząsnąć pajęczynę śmierci, wdrążyć się
w jej pozorny sen –
już nie wybaczy jednej takiej,
która się wymknęła
i dotknęła ścieżek jej królestwa
długie są jej szpony, bezkresna jej potęga
choć obrosła tam pleśnią i zatonęła w ciszy
wreszcie to zrozumiałam – odczułam
po czterdziestu latach...
- biada temu, kto rozbudzi śmierć!
30 sierpnia 1986
Halina Birenbaum
moje życie rozpoczęło się od końca...
życie moje rozpoczęło się od końca
najpierw poznałam śmierć
potem – rodzenie
rosłam wśród nienawiści, w królestwie burzenia
a dopiero potem poznałam tworzenie
oddychałam ciemnością, pożarem, więdnieniem uczuć
to była atmosfera dzieciństwa
a dopiero potem ujrzałam światło
dopiero potem ujrzałam kwitnienie
o miłości wiedziałam zawsze
nawet gdy było gorzej niż strasznie
nawet w piekle istniała - spotkałam ją
moje życie rozpoczęło się od końca i dopiero potem
wróciło do początku - zmartwychwstałam
nie było to daremne, nie było daremne
dlatego że dobro jest nie mniej potężne od zła
również we mnie jest siła
- jestem dowodem
25 lutego 1983
Halina Birenbaum
chcę być zadowolona spokojna
chcę myśleć o dobrym wierzyć w dobro
cieszyć się życiem miłością jasnością
i dawać radość jasność miłość
jednak - nie potrafię
mimo woli krzywdzę siebie i innych
krzywdzę swym smutkiem
niepokojem wiecznie szalejącym we mnie
i robię to czego nie chcę
czuję to czego czuć nie chcę
uciekłabym od samej siebie
od tego co mną rządzi
co kłóci się we mnie
popycha nie wiadomo dokąd i dlaczego
ale nie ma ucieczki, nie ma –
bo wciąż coś goni za mną
wszędzie mnie dościga
jakiś ból jęk płacz
goni za mną w dobre dni
w szczęśliwe ciepłe noce
dręczy kontroluje
podpowiada
nie zezwala na chwilę wytchnienia
wciąż ode mnie czegoś żąda
goni za mną żal tęsknota
do utraconych bliskich
wtedy
do dobrych prawdziwych ludzi
- i tęsknota do samej siebie
niezahukanej, zgnębionej smutnej
lecz do takiej jaką pragnę być
jaką wiem że mogłabym być
gdyby tylko nie gonił za mną
ten ból
- chcę być wesoła ufna spokojna
dawać radość spokój jasność
ale nie potrafię
31 grudnia 1967
Halina Birenbaum
stare dzieje niewyczerpane
jestem w nich cała
z kiedyś i dziś
wciąż ta sama
a już obca sobie
inna jakaś
znana i nie do poznania
niepodobna więcej
do tej co pamiętam
a której nie odnajduję
w lustrze
daleka od wszystkich i wszystkiego
i jednocześnie bliska zawsze
i tylko mój wiersz jest
nowy
5 czerwca 1991
Halina Birenbaum
z podróży do Niemiec
nie mam wierszy
nawet najlepsze wrażenia
to ciągłe porównania z przeszłością
nieustanne wspomnienia
pragnę wdrążyć im teraz do świadomości
przekazać tę całą grozę
jej zapach "smak"
ich łzy i kwiaty dziś – wzruszają
chcę w nie wierzyć unoszę je z sobą
do mojego kraju za morzem
ale wierszy - z niemieckich podróży
nie ma
16 grudnia 1992
Halina Birenbaum
szperam w sobie
porwana pasją poszukiwań
wydobywania
uciekam do siebie w samotność
w ciepły kąt myśli
która jest szczęściem i burzą
denerwującym zmęczeniem
przesytem sobą –
i następnym wzlotem
15 grudnia 1986
Halina Birenbaum
opustoszałam
wymieszałam się pomiędzy innych
trudno zatrzymać się wrócić
do siebie –
wszędzie duszno ciasno płytko
nigdzie wzniosłości
a może zaniedbałam nie spostrzegłam
zawsze jednak znajdzie się w jakimś niepozornym
kącie duszy
5 marca 1985
Halina Birenbaum
olśniony odkryciem
przyszedłeś nie wezwany
rozsiałeś swój zachwyt
obietnice wielkie
nęcący dreszcz oczekiwania
i oczywiście zniknąłeś –
ludzie nazywają to rozczarowaniem
we mnie pozostał sens tego uznania
uświadomienie własnej wartości
- źródło sił
za które zawsze
pozostanę wdzięczna
lipiec 1987
Halina Birenbaum
czekam wciąż na
dalekie niemożliwe dobre
wierzę że przyjdzie wreszcie
ale starość dogania choć
myślę że będę zawsze
jak wczoraj jak dawniej
że czas jest mój
dla mnie i przede mną
jak kiedyś jak dotąd
bo czekam niezmiennie
i wierzę
czerwiec 1987
Halina Birenbaum
wiersze to język
bezgłośny płacz
wezbrany ból
bunt wewnętrzny –
wiersze to język niezwykły
umożliwiający mowę w milczeniu
to schron
gdy gubię się w gąszczu
życia
25 grudnia 1985
Halina Birenbaum
zapomniany wiersz w szufladzie
zastygły w ciemności
w oczekiwaniu jasnej godziny
pohańbiony zapomnieniem
niepotrzebny a może skarb niedoceniony?
6 kwietnia 1987
Halina Birenbaum
wrzesień – i jak zwykle w tym czasie
okres naszych wielkich żydowskich świąt
mowa... o broni chemicznej wojnie gazie
rok 1939 minął i nieważne że dawno lub wczoraj
Warszawa została daleko w Polsce dzieciństwa
w Polsce grobów
niekończący się pryzmat i świeża perspektywa
gazu niemieckiego irackiego
smutek jesieni mojego życia – więcej niż żal
ale i radość zdobytych plonów
zagrożonych wciąż
tym samym...
nasze wielkie żydowskie święta zwane
może nie przypadkowo
"Jamim noraim" – "Straszne Dni"
obchodzimy je uroczyście wzniośle
ale nigdy nie można o nich
na wesoło...
12 września 1990
Halina Birenbaum
przeklęte pisanie
każda litera i słowo
o wojnach
z wczoraj dziś kiedyś
strach przed następną
i pamięć tej najgorszej z wszystkich
w zaraniu mojego życia TAM
ona wciąż wraca do mnie we śnie i na jawie
jak wspomnienie pierwszej miłości
(co za porównanie!)
przeklęte pisanie
z powodu nieustającej grozy wojny
i życia w jej cieniu
30 marca 1991
Halina Birenbaum
długo długo milczałam
długo tylko słuchałam słuchałam
co mówili robili pisali
inni – możni na świecie
i u nas
wreszcie chwyciłam za pióro
aby się schować
uciec w błogość czystego papieru
w jakiś jaśniejszy kąt –
może znajdzie się go
mimo tylu ponurych nastrojów
i prognoz... właśnie
w sobie
12 września 1990
Halina Birenbaum
nie wierzyłam w śmierć
nie rozumiałam – nie godziłam się
walczyłam z nią do upadku
była w moich oczach tajemnicą
zagadką straszliwą
pragnęłam uciec od niej
ale myśl nie opuszczała
podczas różnych zagrożeń
w przerażających domysłach
w oczach zmienionych ludzi wylękłych pobladłych –
z początku nie znałam cmentarzy
ich bałam się również
potem poznałam kominy krematoriów
wiek czasu spędziłam w miejscu
gdzie było więcej śmierci niż życia
i trwałam w nadziei walczyłam
- zabijanie w Auschwitz ustało
śmierć już nie rządzi – nie panuje wszechwładnie
jednak istnieje
jest siłą niezwykłą potężną jak zawsze
osłoniętą tajemnicą zabobonami
obyczajami przeróżnymi
absorbuje rzuca cień na wszystko
we wszystkich czasach
- dziś myślę że to głupio uciekać
bać się
(byłam wszak już wśród zabijanych spalanych)
odprowadzam umarłych na cmentarze
nie ma tam grozy
rosną drzewa zieleń cisza
ludzie otwierają się przy spoczywających
pojmują niezrozumiałe kochają
ale gdy życie pulsuje we mnie swym rytmem mocnym
chcę narazie zapomnieć o śmierci
choćby w pisaniu
12 września 1982
Halina Birenbaum
jesteśmy na tym świecie jak kwiaty
delikatne lub mniej wrażliwe
trwałe bardziej czy mniej – jednak wszystkie
jednorazowe i przemijające...
jesteśmy liczni różnorodni wieczni jak gdyby
wzrastamy rozwijamy się rozprzestrzeniamy – kwitniemy
wiele światła potrzebujemy aby żyć
i niezliczoną ilość innych rzeczy
ale i to nie pomaga – przychodzi czas a wysychamy...
więdniemy uchodzimy z tego świata zanikamy
powoli osobno ze swego krajobrazu wypadamy
uchodząc naszym bliskim (a może i wrogom?)
sprawiamy ból, brak niezastąpiony
bez nas oni także zmieniają się do krajobrazu mniej pasują
tęsknią – nie dostosowują się
sadzi się inne kwiaty – ale zapach i obraz
tych które znikły lecz w pamięci zostały
nie wraca
smutno bez nich – i ludzie płaczą
płaczą nawet gdy milczą, szukają wspominają –
wszyscy jesteśmy jak kwiaty piękne rzadkie
zawsze komuś drodzy, do kogoś przywiązani
od kogoś zależni z kimś związani
strasznie gdy zanikamy!
15 grudnia 1983
Halina Birenbaum
muszę zebrać wszystkie odłamki
muszę zebrać wszystkie odłamki
posklejać wszystkie pęknięcia i okruchy
naciągnąć je
potęgą woli jak sprężynę
wykreślić co na drodze staje
i nie poddać się
wierzyć
nie dać się rozdeptać
w panującym zamęcie
w przemocy zła
1982
Halina Birenbaum
przyrządzam Gefilte fysz
faszerowaną rybę na słodką Żydów polskich
(wyśmiewaną nie raz u nas...)
wspaniały zapach rozpościera się wokoło
myśli o domu dalekim
pełne ciekawości oczekiwanie
znanego tak dobrze smaku
czy mi się uda dotrzeć do niego?
nagle mignął obraz przed oczami
mama siedzi na niskim stołeczku
naprzeciw stołka wyższego
na grubej desce sieka tasakiem
miąższ ryby
przewraca masę w jedną stronę, w drugą
tam i z powrotem – do zmęczenia
z cierpliwością ze znawstwem
jej ręce są zręczne, skupiona nad swą pracą
nie ośmieli się zemleć ryby szybko w maszynce
aby nie sczerniała...
widzę ją teraz wyraźnie
poprzez mgłę odległości strasznych
znów jest blisko, tuż przy mnie
pobłażliwy uśmiech wybaczenia na jej wargach
za sposób jakim staram się ją naśladować
łatwą drogą godną nagany
przy pomocy elektrycznego miksera! –
i wciąż się tak uśmiecha
do mnie lub może do samej siebie
ze swą łagodnością matczyną wspaniałą
z pewnym zdziwieniem czy odcieniem dumy
że jestem już duża dorosła
przyrządzam rybę dla rodziny na święta
dziewczynka
od której została oderwana
u progu obozu zagłady –
1992
Halina Birenbaum
już godzina pierwsza w nocy
już nastąpił nowy rok
objął nad nami panowanie
a ja nie zdążyłam
ani podsumować tego co doświadczyłam
w roku który przed godziną odszedł
ani zastanowić się nad tym
czego można się spodziewać w tym nowym
- może i lepiej że nie zdążyłam
po co patrzeć wstecz
szperać w dali
przewidywać
- dziś mam życie chleb
jeśli jutro będą
jest dwanaście miesięcy się cieszyć
a jeśli przepadną
wieczność czasu na rozpacz...
1 stycznia 1968
Halina Birenbaum
nie ustaje brutalność zło
niczego nie mogę zmienić
nie mogę zwalczyć ani pogodzić się
nie wierzę w zwycięstwo
- chyba postarzałam się mocno
jednak nie zmienił się świat
we mnie
uciekam do niego
chronię się w nim
czerpię z niego
on nie zniknie póki trwam
zostanie po mnie
1982
Halina Birenbaum
czego bać się
czuć napięcie przed spotkaniem
opowieść moja nie jest referatem
nie można ocenić jej przyjętą miarą
pochodzi z głębin krainy strasznej
gdzie walczyło się rozpaczliwie o chwilę
życia – centymetr przestrzeni
łyk wody i powietrza
o płonną nadzieję przetrwania –
więc czego bać się dziś?
1 lutego 1983
Halina Birenbaum
zapytano mnie w szkole
czy posiadam wyższość nad innymi
z powodu ocalenia z zagłady
(pytająca ma lat 10)
dobrą chwilę zastanawiałam się
w końcu doszłam do wniosku
że w pewnym sensie tak
nie załamuję się w trudnych chwilach
nie zapominam nigdy
że kiedyś było mi gorzej i wytrzymałam
jestem wprawdzie biedniejsza z powodu sieroctwa
ale posiadam bogactwo nieporównane
obrazów w duszy poświęceń największych
miłości – z owych lata okrutnych
8 stycznia 1987
Halina Birenbaum
oddaliłam się
wypełniły mnie nowe wrażenia
zmieniłam się dojrzałam
lata wszakże nie stoją –
jedynie łzy nie wysychają
morze łez czy źródło wieczne
wspomnień – bronię się nie chcę
ale one są we mnie
nie przemijają
25 października 1982
Halina Birenbaum
może to tylko głupstwa
codzienne banalne
nieważne
podejmuję i wznoszę
jak skarb
na szczyt świętej góry -
myśli przebłyski odczucia
kto wie co z nich wybrać
- a poniechanych jak skąpiec żałuję
26 lipca 1987
Halina Birenbaum
ktoś mi powiedział zdanie
takiego nie słyszałam nigdy
ktoś okazał wzruszenie
dotąd nienapotkane - ktoś uścisnął mocno
moją dłoń i rzekł:
chciałbym powiedzieć ci wszystko
czego nie można
1982
Halina Birenbaum
czekam na wolną godzinę w samotności
na ciszę pełną dźwięków
na posłuch bez świadków
na chwilę zwykłą pełną treści
na świąteczność w codzienności
w uniesieniu tworzenia
lipiec 1987
Halina Birenbaum
spowiadam się obcym
przekazuję bez ustanku dzieje Zagłady –
słuchacze milczą
osłupieni o nic nie pytają
nie rozumieją albo
nazbyt się utożsamiają?
ich spojrzenie i łzy
zapadają mi w serce
jak kwiaty
22 lutego 1983
Halina Birenbaum
szukam wykopuję badam
szczątki przeszłości
zbieram rozproszone odłamki
sklejam siłą obraz
dźwięki myśli tęsknotę
obejmuję je obmywam łzami
- również i łzy są odkryciem
z tych wykopalisk
6 marca 1985
Halina Birenbaum
może czegoś nie dopowiedziałam
przeoczyłam czy zaniedbałam
tak wiele przeżyłam
tyle wchłonęłam jęków ludzkich, modlitw
próśb o pamięć – o wspomnienie
nie wolno mi przemilczeć
nie mam prawa
muszę mówić opowiadać
póki myśl moja jest jasna
moc posiada
- każdy szczegół ma znaczenie
muszę przeszłość tą przekazać
wszelką drogą
przestrzec – wstrząsnąć
po to chyba pozostałam
nie mam prawa się wyrzec
1983
Halina Birenbaum
zamroczona czy trzeźwa
pośród wizji wczorajszego opowiadania
w mgłach
poprzez które wyziera
inna rzeczywistość
ogromna przytłaczająca
jak gęsty dym
- płynę w nich na ślepo
nie rozróżniam kto
kiedy gdzie
pragnę tylko dobić brzegu
wrócić
- i tak mi trudno
czerwiec 1987
Halina Birenbaum
deszcz pochmurno
głowa pęka od natłoku bałaganu
w którym nie mogę niczego poprawić
ani zdecydować
jak zrobić następny krok
smutek i skłócenie zapanowały nade mną
chciałabym jednym energicznym ruchem
odepchnąć od siebie wszystko
jak ściera się zabrudzony stół
ale nie mam sił podnieść ręki
posunąć się lub cofnąć
4 marca 1983
Halina Birenbaum
to minie choć wydaje się wieczne
przyjdzie inny powiew
chłodny lepszy
wróci orzeźwienie zapał
- to minie choć wydaje się wieczne
w ciężkim odbiciu obecnej chwili
dokuczliwie bliskiej i wszechwładnej
zagarniającej wszystko bez reszty
przyjdzie inny następny powiew
i będzie tak samo wszechwładny przez
chwilę - wieczność rzekomą...
24 lipca 1987
Halina Birenbaum
radość niepojęta wolna
olśnienie nagle
od nikogo niezależne
własne naiwne
jak dziecko
szczęście rozbłysłe
chwilą tworzenia
zdobyte przypadkowo –
miłość przedziwna...
do wiersza
sierpień 1897
Halina Birenbaum
maj – a dni ponure
chmury deszcz chłód
nie ma słońca źle
minęła gorączka oczekiwań
rozwiał się entuzjazm
przyszła rzeczywistość nowa-stara
świat jakim był pozostał
szary
to samo zapomnienie
ignorancja mur
nie do przezwyciężenia
ale i świeża nadzieja
mimo zwątpień
- bo maj przecież
17 marca 1983
Halina Birenbaum
mówią że
w smutku ludzie porzucają
mówią że
w smutku poznaje się przyjaciół
a ja
właśnie w radości pozostałam
sama
w radości właśnie
i radość
smutkiem się stała
12 marca 1988
Halina Birenbaum
myśl dal - myśl ból
łzy
marzenie
sen
wspomnienie
oni - my - ja
iskierka nikła dziś
a tak wiele!
12 listopada 1994
Halina Birenbaum
nie można wyrwać z duszy
bo niewidzialne nieuchwytne
wciąga w przepaść złych snów
do bólu łez bo nie ma a tak bardzo
jest - póki wzrusza póki boli
nie da się wyrwać z duszy!
14 listopada 1994
Halina Birenbaum
pamiętać – to żyć
moi straceni bliscy
- Wtedy
to wieczność
ich walki cierpienie i śmierć
to pryzmat
przez który widzę i mierzę wszystko
to nie tylko wczoraj –
to jutro i dziś
to ból, nienawiść zła
i najprawdziwsza miłość
17 kwietnia 1991
Halina Birenbaum
wśród wierszy nagromadzonych
w przepełnionych szufladach
daremnie żółknących
zlekceważonych czy zapomnianych
zawieruszy się jakiś
najbardziej na czasie
paląco potrzebny ale dawno
zagubiony między innymi kartkami
- i jeszcze jeden
najważniejszy ze wszystkich
celujący najbardziej
ten... jeszcze nie napisany
30 listopada 1992
Halina Birenbaum
letni dzień polski
pochmurny chłodny
ostatnie spojrzenie na Ogród Saski
smutno mi
trudno rozstać się z Warszawą
z ludźmi, imionami ulic dawnych
niebem i powietrzem
w mieście w którym się urodziłam
które odwiedziłam po czterdziestu latach
chce mi się płakać - jednak życzę sobie
aby zostało miejsca również
i na te łzy dobre –
jakiż ogromny bagaż
unoszę stąd w duszy do domu
w Izraelu!
22 czerwca 1986
Halina Birenbaum
maj radości na mojej drodze
maj lasów pól jezior
zieleni kojącej
liliowych i białych bzów
promieni słońca uniesień
rytmu pieśni rzewnych
śmiechu
(dawno tak się nie śmiałam)
w zawrotnym pędzie auta
z moim mężem Henrykiem
i katolickim księdzem
pod polskim niebem dzieciństwa -
zwycięskie plony późne
od Oświęcimia Berlina po Gdańsk
czarowny Frombork Kopernika
poprzez warszawską Starówkę Henryka
aż do Jerozolimy
- maj przecież czyli
wielka radość spełnienia
1995
Halina Birenbaum
w
moim świecie
nie ustaje brutalność zło
niczego nie mogę zmienić
nie mogę zwalczyć ani pogodzić się
nie wierzę w zwycięstwo
- chyba postarzałam się
jednak
nie zmienił się świat
we mnie
uciekam do niego
chronię się w nim
czerpię z niego
on nie zniknie póki trwam
zostanie po mnie
1982
"Nawet gdy się śmieję" poems (Even when I
Smile) KAW, Rzeszów 1990
"Nie o kwiatach"
(Not about flowers) BUS, Kraków 1993
"Echa dalekie i Bliskie -
Spotkania z młodzieżą"(Echo
from afar and from close – meetings with the youth) ( Znak, POM
Kraków 2001
"Niepoetyckie wiersze" "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before
1
"Niepoetyckie wiersze" "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before
2
Back to Halina Birenbaum Web Page
Władysław Szlengel, the Ghetto Poet
Last updated April 29th, 2009