Halina Birenbaum

 

Wiersze

 


Halina Birenbaum 

 

 

Collection of Poems in Polish

 

Halina Birenbaum

 

    "Nie o kwiatach" (Not about flowers) BUS, Kraków 1993

 

  "Jak można w słowach" poems (How possible in words?) Centrum Dialogu, Kraków-Oświęcim 1995 

 

  "Echa dalekie i Bliskie - Spotkania z młodzieżą"(Echo from afar and from near – meetings with the youth)  ( Znak, POM Kraków 2001

 

"Niepoetyckie wiersze"  "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before 1

 

"Niepoetyckie wiersze"  "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before 2  

 

Home

 

 

Wiersze z tomika „Nawet gdy się śmieję”

 

 "Nawet gdy się śmieję" poems (Even when I Smile) KAW, Rzeszów 1990

 

Halina Birenbaum

 

 

Spis wierszy

1) Tekst z obwoluty: Mój temat

2) Druga strona obwoluty: Z recenzji Witolda Malesy

3) Od Redaktora, Jolanta Barylanka

4) Pierwszy Dzień stycznia 1945-1985

5) Ona tam czekała

6) Długie Domki

7) Miałam przyjaciółkę w Warszawskim Getcie

8) Łzy

9) Jej nie było już

10) Niezwykła majowa noc (Echa też...)

11) Alte Zachen

12) Numer na moim ramieniu

13) Dziewczynka z lat Zagłady (Tomik Echa...)

14) Czy mnie widzisz, Mamo?

15) Tego lata

16) 19 kwietnia przed czterdziestu laty

17) Po czterdziestu latach

18) Istnieją fakty...

19) Ciąży na mnie

20) Tutaj

21) To był tylko początek

22) Dopóki wspominamy Ich Oni żyją

23) Mój brat Chilek

24 Opowiadam gdyż chcę

25) Drzewa milczą

26) Ręka w ręka z sobą 

27) Nawet kiedy jesteś martwy

28) Dziękuję za miłość

29) W Owych Czasach

30) Między liniami wiersza (tomik Echa także)

31) Mówią, że byliśmy zobojętniali w getcie

32) Jedźcie do Treblinki

33) Wszystko naprawdę było

34) Jestem ich nagrobkiem...

35) Turystka grobów

36) Nie jest grzechem

37) Dlaczego pragnęłam wtedy żyć?

38) Nie warto śnić

39) Jeszcze w getcie

40)Nie uciekam

41) Mój syn ma dziś Bar-Micwa (konfirmacja)

42) Jaką jestem matką

43) Ja również jestem w twoich pieśniach

44) Nieraz ból rozsadza

45) Nie dam odebrać sobie

46) Szukam życia u umarłych

47) Nie kocha się dlatego że

48) Pamiętam siebie z warszawskiego getta

49) Dobrze czuć życie w sobie

50) Nie pomoże

51) Tęsknota

52) Piosenki „stare jak świat”

53) Wróciłam do domu

54) Na tym świecie

55) Jak kwiaty na wietrze

56) Mój dom to ogród kwitnący

57) Nawet gdy się śmieję

   

 

 

Tekst z obwoluty:

Mój temat

 

Tak, znów piszę na ten temat. Odpowiadam z góry na to krytyczno-lekceważące pytanie-zarzut wszystkim, którzy mnie nim obdarzają, cz też obdarzą w przyszłości. To jest mój główny temat, temat życia i śmierci, i ludzi w latach okupacji hitlerowskiej, i zagłady oraz niezliczonych refleksji z lat późniejszych, powojennych. Wspomnienia i odczucia z owego okresu nie przestają mnie absorbować. Ci, którzy urodzili się czy urodzą później – muszą o nich wiedzieć, a nie wszyscy, którzy przeżyli, potrafią je przekazać. Mówię to dziś z całą, nie charakterystyczną dla mnie, pewnością siebie, a także i niemałą dozą goryczy i gniewu.

    Piszę wciąż o tym, opowiadam uczniom w szkołach. Właściwie więcej opowiadam niż piszę, gdyż oni wolą raczej ustne relacje – mniej kwapią się potrudzić nad książką...

   Wracam z takich wystąpień wyczerpana fizycznie i duchowo. Czuję, że pozostawiam duszę i serce u swych słuchaczy. Cały dzień już potem nic nie mogę robić, nie udaje mi się zasnąć, ani wrócić do otaczającej mnie rzeczywistości. Dopadam słodyczy, jem i piję wszystko, co mi jest zabronione. Pragnę być sama, płakać, pisać... Wydaje mi się nagle, że wszystko mi wolno, skoro zdołałam przeżyć ten koszmar i zmierzyć się z nim na nowo, opowiadając o nim przed tyloma słuchaczami. Wypełnia mnie w takich chwilach przekonanie, że jestem niezwyciężona, potężna!

   I mam wrażenie, że moi słuchacze (lub czytelnicy) przeżywszy tę opowieść, czują to samo.

 

15 listopada 1988

 

Druga strona obwoluty:

Z recenzji Witolda Malesy

   Krajobraz wojennego getta stał się jedynym tematem tych wierszy, w porównaniu z którym wszystko inne jest bezbarwne i bez znaczenia. Przeżyty w dzieciństwie lęk o najbliższych i własne życie jakby nie ustąpił do dziś i nadal trwa. Autorka nie jest też tak zupełnie pewna, czy jej obecne życie jest całkowicie spokojne i bezpieczne, i czy ona w ogóle ma prawo do spokoju i bezpieczeństwa. Jej przeszłość zakorzeniona jest w teraźniejszości, nie można się od niej wyzwolić. I choć mamy tyle książek, wierszy i filmów o zagładzie polskich Zydów, to jakby zabrakło w nich właśnie tego elementu, który może być największym atutem omawianych wierszy, decydującym o ich oryginalności i autentyźmie. Autorka nie buduje żadnej poetyckiej wizji. O stale przeżywanym od nowa dramacie mówi zwyczajnie i po prostu. Czasami jej teksty przestają być wierszami, zamieniają się w opowiadanie, nowelę czy artykuł z dziennika.

 

Od Redaktora

Autorka miała 10 lat, gdy wybuchła wojna. Przeżyła warszawskie getto i kolejne obozy zagłady. Z komory gazowej wyszła żywa tylko dlatego, że właśnie zabrakło gazu. Kula esesmana przeszyła jej ciało parę milimetrów od serca. Nie raz wygrzebała się spod martwych ciał, by znów cudem ocaleć.

  Zycie Pani Haliny jest wielką ironią losu, ale to właśnie ona żyje. Wtedy, w getcie, nikt nie przepowiadał jej życia. Tymczasem z wielo-osobowej rodziny ona przeżyła. Jak radzi sobie z takim bagażem przeżyć? Jak odbiera swój cud ocalenia?

   Dzisiaj autorka mieszka w Izraelu. Założyła rodzinę, ma dom, dzieci... O swoim domu powie w wierszu „Mój dom to ogród kwitnący”:  „Mój dom jest wspaniały (...) jest twierdzą bezpieczeństwa, Mój dom to miłość – to moje istnienie”.

   Ale przeszłość w niej żyje. Cokolwiek robi, robi z myślą o TAMTYCH, którzy zostali zgładzeni w hitlerowskich obozach śmierci. Czy ONI ją widzą? Czy cieszyliby się razem z nią? A co powiedzieliby o jej synu, wnukach...? I znów teraźniejszość miesza się z przeszłością, i mija kolejna bezsenna noc.

   Poezji pani Haliny Birenbaum nie sposób oceniać. Już przed pierwszym wierszem, ba, nawet przed odautorskim wstępem umieszczonym na skrzydełku, pojawia się między nami bariera nie do przebycia. Tą barierą jest rodzaj przeżyć, ich głębokość i skutki na dzisiaj nieporównywalne, i daj Boże, aby się nigdy porównywalne nie stały.

   Już samo zetknięcie się z tą małą, skromną kobietą, która jeszcze dzisiaj wygląda jak dziewczynka jest czymś nierzeczywistym, jak nierzeczywistym staje się wszystko, co przeżyła.

   A jednak to prawda. Każda linijka jest dokumentem tych zbrodni. Choć zarazem i świadectwem, że ludzka wytrzymałość wynikająca z chęci życia jest bezgraniczna.

   Halina Birenbaum wydała w 1967 roku w „Czytelniku” wstrząsającą książkę „Nadzieja umiera ostatnia”. Drugie wydanie tej książki uzupełnione i poprawione, ukazało się w 1988 roku. Na podstawie tej książki nakręcono w Izraelu film zatytułowany „Z powodu tej wojny”. W bieżącym roku (1990) podpisała w Czytelniku umowę na drugą część wspomnień. Od paru lat publikuje swoje wiersze w polskiej i izraelskiej prasie. Pisze je już od lat, ale dopiero teraz zdecydowała się na wydanie ich w książce po polsku.

 

                                                                                                                                                                   Jolanta Barylanka

 

Home

 

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Pierwszy Dzień stycznia 1945-1985

 

wtorek południe

pierwszy dzień roku 1985

piszę z przyjemnością tę świeżą datę

na ławce w ogrodzie, w miejscu nie swoim

przed przychodnią szpitalną

mam tu wygłosić referat o czasach Zagłady

 

przyszłam za wcześnie, więc

schwyciłam chwilę aby

zaznaczyć tę nową datę, udowodnić sobie

że jestem że żyję

 

w ten dzień przed czterdziestu laty

strzelił we mnie esesman w Oświęcimiu

celewoł w serce, ale chybił o kilka milimetrów

i tak jestem znalazłam się tutaj

w to zimowe słoneczne po południe

 

szłam szosą i rozmyślałam o tym wszystkim

obok przechodziły z hałasem dzieci szkolne

i odrazu porównanie:

wówczas chodziły do szkoły tylko

dzieci aryjskie –nas naziści łapali na ulicach

by wepchnąć do wagonów bydlęcych

i wysłać na śmierć do gazu!...

 

a tu teraz żydowskie dzieci z teczkami

jak wszystkie inne

a ja śpieszę wygłosić referat przed studentami

o okropnościach które wówczas szalały...

 

wtedy nie wolno mi było być dzieckiem odrazu by zabili

dziś - żyję w cieniu tego odebranego dzieciństwa

opowiadam o nim –

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Ona tam czekała (wiersz także w tomiku „Echa dalekie i bliskie – spotkania z młodzieżą). http://www.fundacja.znak.com.pl/files/birenbaum.pdf

  

Ona czekała na mnie tam przy drodze
wiedziała, że kiedyś przyjdę
odczuję wszystkimi zmysłami
matkę swą, piękną i młodą

Ona czekała na mnie tam przy drodze na Majdanku
naprzeciw baraku "dezynfekcja" – pieców krematorium
przybyłam z daleka po czterdziestu latach
a Ona stała tu, jak wtedy – mimo swej śmierci
jak w ów dzień rozstania:
czarnowłosa, niewysoka
długi lok zwieszony nad czołem
i włosy skręcone w wałek okalający głowę
policzki czerwone, oczy wielkie, rozszerzone brakiem snu
zęby białe jak perły odsłaniają uśmiech
najwspanialszy na kuli ziemskiej – uśmiech matki

usiłujący uspokoić dziecko
u wrót komory gazowej i pieców do spalania

szeroki płaszcz pepito okrywa Jej ciało
i mnie w niego wtula, aby w tym piekle
w chwili przedostatniej
wpoić moc ludzkiego ciepła i promień ukojenia
w miejscu, z którego wyjść można było jedynie
jako dym z komina

przybyłam tutaj znowu
z innego kraju, jako dorosła kobieta
i ta sama dziewczynka, którą byłam wtedy,
którą Ona tak kochała i tak drżała o jej los

– wchodząc na żwir tej drogi poczułam obecność Jej postaci
biegłam ku Niej ile tchu w piersiach,
i, jak wtedy, zatrzymałam się nagle, stanęłam
oszalała z bólu i bezradności, pojęłam
– oderwali Ją ode mnie i nie będę Jej miała nigdy!

Majdanek – dziś uśpione królestwo śmierci
razem przywieźli nas tutaj, a teraz stoję sama

obejmuję Jej postać, dotykam
i tonę w tym bólu, że

Ona czekała na mnie tam przy drodze
wiedziała, że kiedyś przyjdę
odczuję wszystkimi zmysłami
matkę swą, piękną i młodą

Ona czekała na mnie tam przy drodze na Majdanku
naprzeciw baraku "dezynfekcja" – pieców krematorium
przybyłam z daleka po czterdziestu latach
a Ona stała tu, jak wtedy – mimo swej śmierci
jak w ów dzień rozstania:
czarnowłosa, niewysoka
długi lok zwieszony nad czołem
i włosy skręcone w wałek okalający głowę
policzki czerwone, oczy wielkie, rozszerzone brakiem snu
zęby białe jak perły odsłaniają uśmiech
najwspanialszy na kuli ziemskiej – uśmiech matki

usiłujący uspokoić dziecko
u wrót komory gazowej i pieców do spalania

szeroki płaszcz pepito okrywa Jej ciało
i mnie w niego wtula, aby w tym piekle
w chwili przedostatniej
wpoić moc ludzkiego ciepła i promień ukojenia
w miejscu, z którego wyjść można było jedynie
jako dym z komina

przybyłam tutaj znowu
z innego kraju, jako dorosła kobieta
i ta sama dziewczynka, którą byłam wtedy,
którą Ona tak kochała i tak drżała o jej los

– wchodząc na żwir tej drogi poczułam obecność Jej postaci
biegłam ku Niej ile tchu w piersiach,
i, jak wtedy, zatrzymałam się nagle, stanęłam
oszalała z bólu i bezradności, pojęłam
– oderwali Ją ode mnie i nie będę Jej miała nigdy!

Majdanek – dziś uśpione królestwo śmierci
razem przywieźli nas tutaj, a teraz stoję sama

obejmuję Jej postać, dotykam
i tonę w tym bólu, że
jestem taka mała i bezradna
stoję tutaj znowu
naprzeciw komory gazowej i krematorium za późno zgaszonego

bezsilna, jak wtedy, choć wolna...

usiadłam na tej ziemi przy drodze,
rozpłakałam się na głos, do nieprzytomności
bez wstydu, bez opanowania
i tulę się do cienia mojej Matki
trzymam się go wszystkimi siłami
zdecydowana wziąć go do domu za morze
mimo że właściwie pragnę pozostać tutaj
ze swoimi łzami

nie wiem, jak wróciłam sama
gdy Ona została tam w tej ciszy śmiertelnej
byłam zdrętwiała
tylko spazm wstrząsał mym ciałem

obcy Polak, pracownik muzeum, przeszedł obok mnie
ze wzgórza przy drodze zawołał:
– "Kogo ci zabili tutaj, że tak rozpaczasz?"
nie dostawszy odpowiedzi – odszedł

zwrócił się do mnie w języku ludzi żyjących
a ja byłam z wizją mojej Matki
z Jej cieniem w przestworzach
z Jej śmiercią na Majdanku – a może i moją...

30 sierpnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Długie Domki

 

Domki długie, puste

bielą śniegu pokryte

jak z szalonych legend

jakby czyjąś ręką wyryte...

Cisza wokoło, nie ma żywych

nie ma martwych – wszystko jest czyste

jak we śnie białym, naiwnym...

Tylko wieżyczki wartownicze przypominają

i druty kolczaste

- one także białym śniegiem udekorowane...

obrazy, obrazy specjalistów

 

Moje oczy widzą, czego nie ma na fotografiach

światy inne moje oczy widzą

tam gdzie zamordowano życie

Ja jestem w legendach każdego z tych

domków długich

śnieg przeistacza się w ogień dla mnie

staje się czerwony, czarny, błotnisty...

I płacz straszny wylewa się na nie – na mnie

łzy pokrywają wszystkie obrazy

jak deszcze złowrogie burz

dzikich, strasznych!

 

Home

 

Napisane po pokazie obozu Auschwitz w telwizji izraelskiej, 26.02.1985. Z

 

 

Halina Birenbaum

 

Miałam przyjaciółkę w Warszawskim Getcie

 

miałam przyjaciółkę w getcie warszawskim

czarnowłosą wysoką dziewczynkę

o śniadej cerze

mądrzejszą ode mnie, ładniejszą –

mieszkałyśmy w przyległych pokojach

na Nowolipiu pod numerem 30

na krótką przed likwidacją getta

 

- nieraz w kryjówkach

podczas wściekłych łapanek

zatapiałyśmy cierpienia w czytaniu

czasem, w nieliczne wieczory spokojne

pisałyśmy –

pewnego razu postanowiłyśmy

zmierzyć się

kto napisze lepsze wypracowanie

temat: „nasze życie w getcie”

sędziowie: dorośli domownicy

nasze mamy, moja bratowa

i jej ciocia z wyższym wykształceniem

 

moja przyjaciółka napisała o swym proteście

o żarliwym marzeniu

zemsty strasznej

o cudzie nowej potęgi żydowskiej

która stanie się niezbitym faktem!

 

ja opisałam prawdziwy obraz, ponury

o tym co widziałam wokół siebie

bez żadnych dodatków upiększeń

bez iluzji czy

gorszych przepowiedni

również w fantazjach nie byłam mocna

jak ona

 

jedynie wierna faktom, rzeczywistości

 

moje wypracowanie uznano za lepsze

przyjaciółka przegrała... nie tylko w pisaniu

zginęła wraz z całą rodziną w Treblince

została spalona doszczętnie

i jej górne marzenia

 

a ja wciąż trwam w ponurych opisach

i będę trwać w nich aż do końca swych lat

nie ma na to rady -

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Łzy (mój pierwszy wiersz)

mówią że są gorzkie

gryzące duszą dławią

wypalają oczy żłobią zmarszczki

boją się ich wstydzą

uważająje za znak słabości

zniewieścienia

wyraz żałoby nieszczęścia choroby...

uciekają przed ich widokiem

ukrywaje je

 

dla mnie najgorzej wtedy

gdy ich nie mam

gdy wysychają we mnie ich źródła

znaczy to że już nie czuję

nie umiem się wzruszać

nie umiem się cieszyć ani martwić

znaczy że o nic nie walczę

nie zdobywam niczego

niczego nie pragnę nie doznaję

nie obchodzi mnie nikt

i ja nie obchodzę innych

a więc kamień – trup za życia!

 

mnie są konieczne łzy

muszę czuć ich gryzący płomień

za powieką

ich mokry ciepławy ślad na policzku

i ten skurcz krtani, dreszcz ciała

przyśpieszone bicie serca poprzedzające

przyjście łez –

muszę czuć dobre ciepło ich serdeczności

i palący ból ich goryczy oburzenia protestu

muszę je widzieć

w oczach drugiego człowieka jako

odzwierciadlenie i oddźwięk wzruszenia które

jest we mnie

i rodzi się w drugim dla mnie

 

dla mnie łzy to skarby

to oczyszczenie z kurzu życiowego zła

codzienności pogardy zmęczenia

 

łzy dla mnie są odrodzeniem narodzeniem

łzy to szczerość prawda

to cierpienia ludzkie i ludzkie szczęście

 

łzy to dusza ludzka

nieraz zraniana zgorzkniała zbolała

a nieraz radosna promienna

nigdy kamienna –

 

mnie konieczne są łzy

by czuć w pełni

że żyję posiadam serce

i jestem na prawdę

Człowiekiem

 

Herzliya 1967

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Jej nie było już

 

kiedy byłam mała

lubiłam zadziwiać matkę

podczas jej nieobecności

sprzątałam mieszkanie niech

się ucieszy gdy wróci

- mama rzeczywiście się zdumiewała

całowała mnie serdecznie

do swej przyjaciółki mówiła:

„kiedy córeczka moja dorośnie –nie będę

się więcej trudziła, ona mnie zastąpi doskonale”

 

słuchałam tych słów z dumą

tak bardzo pragnęłam już być dorosła...

 

ale kiedy dorosłam

cudem ocalałam z koszmaru Zagłady

Jej już nie było – w kramatorium Majdanka

została spalona

moja pomoc na nic by się jej nie zdała

 

8 marca 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Niezwykła majowa noc (Echa też...)


W pokoju jest cicho, przytulnie. Miarowe bicie zegara miesza się z równym oddechem śpiących spokojnie dzieci. Niezwykła noc, gdyż – jak nigdy o tej porze w Izraelu – na dworze leje deszcz. Ciężkie krople uderzają o dachy i szybko spływają po szybach. Świeże, chłodne powietrze wypełnia mieszkanie. Owinęłam się kołdrą, głowę wtuliłam w ciepłą poduszkę i wsłuchuję się w szum tej nieoczekiwanej ulewy. I nagle...


Leje deszcz. Ciężkie chmury pokryły niebo, przesłoniły sobą świat. Nieprzerwane strugi wody spływają na ziemię. Na placu obozowym stoją rzędami tysiące znękanych, wycieńczonych ludzi.

Nogi zdrętwiałe w przegniłych, podartych butach, grzęzną w błocie. Woda przesiąka przez nędzną odzież, spływa po głowach, po twarzach, po niemal nagich, wychudzonych ciałach. Dreszcze zimna i kurcze głodu wstrząsają ludźmi. "Aufzejerki", odziane w ciepłe mundury i długie, nieprzemakalne płaszcze, z olbrzymimi kapturami, pilnują, z bronią u boku, abyśmy stali równo. Porządek musi być!

Mijają godziny. Niebo staje się coraz ciemniejsze, ulewa wzmaga się i wzmaga. Dziesiątki ludzi, omdlałych lub już martwych, padają bezsilnie w błoto. Nikt nie reaguje. Deszcz zmywa łzy, ból, wszelkie uczucia. Nieprzytomne oczy spoglądają uparcie na wąskie drzwi baraków. Na ustach błąka się nieme pytanie: jak długo jeszcze? Kiedy nadejdzie kres tej męki?

Nagle – komenda: klęczeć! Wszyscy na kolana! Z nadludzkim wysiłkiem wyrywamy zmartwiałe nogi ze śliskiego bagna. Z trudem udaje się zgiąć zesztywniałe kolana i klęknąć w błocie. Kamienie wbijają się w ciało, kalecząc do krwi.

I znów komenda: ręce do góry! Klęczeć równo! Wziąć po dwie cegły do każdej ręki! A deszcz leje jak z cebra. Wiatr wyje i chłoszcze. Zapada noc.

Na placu klęczą, wśród trupów, w grząskim błocie, tysiące ludzi, zaciskając w męce usta do krwi. Łzy i krew mieszają się z błotem i śmiercią od hitlerowskiej zarazy.


W pokoju jest cicho, przytulnie. Czy to był sen? Nie, to był Oświęcim! To krople ulewnego deszczu w spokojną, majową noc przeniosły mnie znowu do obozu Zagłady.

 

1967
 

Home


 

Halina Birenbaum

 

Alte Zachen

 

nadjechało nowe niebieskie auto

przez głośnik wołanie:

„Alte zachen!” Alte Zachen!”

obcy akcent żydowskich słów

inny towar...

 

byłam małą dziewczynką gdy

lubiłam przypatrywać się takim handlarzom

przez okno naszego mieszkania w Warszawie

- chodzili po podwórkach

biedni pochyleni – gruby wór na plecach

śpiewali, błagali:

„Alte zachen! Alte szyjech!”

„Alte brojt! Alte chale!”

„Stare rzeczy kupuję! Stare buty

stary chleb! starą chałkę!”

chodzili z domu do domu, z podwórka

na podwórko –

 

dawali grosze dostawali grosze

zimą latem – dźwigali swe wory swą

biedę, mozolny trud

i śpiewali soczystym żydowskim językiem

„Alte zachen” kupuję „alte szyjech, alte brojt!”...

 

również w getcie ale tam daremnie

nastawiali czapki wyciągali ręce

wyczekiwali

może coś zrzuci ktoś z okien

wszystkich zgładzono –

 

ich wołanie jednak unosi się dalej

w martwym języku żydowskim

(nie przez znawcę jidisz)

sprawne auto z głośnikiem przejeżdża ulicą

i wołanie: „kupuję starzyznę – alte zachen, alte zachen”...

 

dziwne nowoczesnym sposobem

a jednak podobne

do handlarza z workiem

którego widziałam przez okno domu

w dzieciństwie

w Warszawie biednych Zydów

tak daleko – tak dawno...

 

19 siernia 1982

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Numer na moim ramieniu

 

Chciałam napisać coś
o numerze wyrytym
na ramieniu - mój dowód osobisty z Oświęcimia

On jest w moim mięsie
ze mną wciąż i tak już
od lat. Nie zbladł, nie wypłowiał
żadna cyfra się z niego nie wymazała
Czy on mi przeszkadza? Nie, mnie nie
jestem już tak przyzwyczajona
jakbym go miała od urodzenia
Ale czasem, gdy zwraca uwagę
kiedy znajduję się w obcym gronie
i spoglądają na niego
płoszy
Nie lubię być w centrum uwagi
Czuć badające spojrzenia, ciekawskie, zgadujące
napiętnujące
W takich chwilach kłopotliwych pytań
pełnych politowania
(Albo jeszcze gorzej pełnych zainteresowania -
wysokością odszkodowania opłacanego przez Niemców)

Pragnę, żeby zawsze panowała zima, gdyż
Wtedy wszystko zakrywają długie rękawy.

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Dziewczynka z lat Zagłady (Tomik Echa...)

 

widzę siebie zawsze jako

ową małą dziewczynkę

czuję ją w sobie niepoprawnie

również u progu starości,

pamiętam ją, utożsamiam się z jej postacią

wszystko inne oddalam, zapominam -

jaka wielka jest we mnie ta wieczna dziewczynka

która nie chce utonąć w cieniu lat i zdarzeń                                                          

która pędzi za mną szlakiem moich wszystkich dróg

wciąż zmartwychwstaje od nowa z tej                                                

przeszłości ogromnej i teraźniejszości w jej cieniu

- i dyktuje mi, podpowiada

nie pozwala mi się otrząsnąć – stać się dorosłą                                                          

nie ma końca jej opowieściom,

nie ma końca jej opowieściom

Ona nie umrze nigdy i nie zniknie we mnie

ta mała-wielka dziewczynka

z lat zagłady 

 

6.10.1985

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Czy mnie widzisz, Mamo?

w chwilach wielkiego smutku lub radości
ogarnia mnie chęć
zapłakać na głos – i zawołać:
Mamo, czy Ty mnie widzisz, czy mnie widzisz, Mamo?

istnieję, przeżyłam
wyrosłam sama, upilnowałam zasad, które mi wpajałaś
zbudowałam dom, rodzinę
dzieci na świat przyniosłam
wnuki, których Ty nie poznałaś...

wychowałam synów, przyzwyczaiłam do potraw,
które Ty przyrządzałaś
i ich smak tak lubiłam!

i zawsze, we wszystkich sytuacjach – pytałam
samą siebie
co Ty powiedziałabyś, Mamo, gdybyś widziała, albo:
czy Ty o tym wiesz, czy mnie widzisz, Mamo?

prosta

zwykła kobieta
Matka kochana!
chciałam być do Ciebie podobna!
dążyłam do tego, Twą postać nosiłam przed sobą
jestem mniej od Ciebie odważna i cicha, ale wierna
miłości
i wszystkiemu, co we mnie wpoiłaś...

Ty zostałaś wyrwana z tego świata tak młodo!
teraz już jestem od Ciebie starsza
jestem babką – czy Ty o tym wiesz?
czy Ty to sobie wyobrażasz – czy widzisz to?

ale nie tylko stąd wynika moje wzruszenie,
które przywraca mi Twoje imię
czy wiesz, Mamo, że ukazała się książka,
której Ty jesteś bohaterką
napisała ją ta mała dziewczynka "Stamtąd"
czy Ty ją widzisz, Mamo? Czy ją słyszysz?

Tak bardzo chciałam się cieszyć
a tu łzy...
czy mnie widzisz, Mamo?

Kwiecień 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum 

 

Tego lata

 

tego lata

chodziłam po warszawskich ulicach

znów byłam dzieckiem

cieniem siebie sobą z wtedy –

cieszyłam się każdym kamieniem i murem

opłakiwałam w nich siebie i Ich

byłam żywa i umarła

kroczyłam po trotuarach

i pod nimi

w gruzach strychów i piwnic

kryjówek

pośród szczątek spalonych nadziei

ostatnich oddechów

dymów grozy

rozkwitłej zieleni wolności

Ich niewidzialnymi prochami

i moimi

tego lata...

 

15 grudnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

19 kwietnia przed czterdziestu laty

 

19 kwietnia – przed czterdziestu laty

w zimną noc ciemną straszną

moja matka zerwała ze mnie kołdrę

budziła potrząsała...

W noc wielkanocną w getcie warszawskim

to było

moja mama wzburzona

nagliła a równocześnie uspakajała

dodawała otuchy

uśmiechem bladym otulała

zaprowadziła do bunkra w podziemia

i wszczepiała poczucie nadziei -

wokół murów tłoczyli się nazistowscy mordercy

jak ściana stalowa zamykająca życie

uzbrojeni, potężni w swym brutaliźmie -

przed czterdziestu laty spadła na nas

ta legenda straszliwa

- dziś dotykam swego ciała słucham

własnego oddechu –

czy to ja jestem? owa dziewczynka? kobieta?

która wtedy nie została uduszona spalona?

w ową noc wielkanocną noc koszmaru i

żydowskiego powstania?

Dzisiaj to tylko data, jeszcze jedna

w kalendarzu –

 

1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Po czterdziestu latach

 

byłam tam znów

wolna

uwięziona swym istnieniem

latami

wśród kolczastych drutów

ścisłą przynależnością

do wspomnień z piekła –

byłam tam znów

ta sama i inna

dziecko – matka – babcia

moja, ja

kamień i morze łez

nie mogę wrócić tam myślami

nie mogę przestać myśleć

przyszłam tam znów

nie wyszłam stamtąd

nigdy

 

25 grudnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Istnieją fakty...

 

istnieją fakty które należy opisać

pragnie się tego bardzo

ogarnia entuzjazm gdy zasiada się do stołu

a zamiast tych zapisuje się inne ...

 

chciałam napisać o moim Ojcu

o dzieciństwie ale

coś zniweczyło moją wolę

może to pamięć a może strach

albo się postarzałam?

w każdym razie nie jest to moją winą

nie mam nawet fotografii Ojca

nie mam jej nawet w wyobraźni

a groby nie mówią

zresztą w Treblince wcale nie istnieją!

 

chciałam opisać swego Ojca z dni szczęśliwych

a zamiast tego – napisałam rzeczy straszne!

 

7 marca 1984

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Ciąży na mnie

 

ciąży na mnie

stos wczorajszej grozy

życia w jej szponach

krzyczącego

dławiącym szamotaniem się

o następną chwilę

o jeszcze jeden oddech

o strzęp niemożliwej wiary

w przetrwanie –

 

ciąży na mnie

cisza zagłuszającego Dziś

grobowiec wspomnień

i własna pamięć

przeraźliwie świeża

niezmiennie

 

1986          

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Tutaj

 

tutaj –

w tych spalonych ciałach

w kościach rozsianych

popiołach

w chmurach dymu

wygasłych pieców niewygasłej przeszłości

pozostali Oni –

żywi zwykli ludzie

drżący

kochający

zdrętwiali w napięciu

piekielnych sytuacji

w bezkresie oczekiwania –

brnęli

poprzez bagna swych losów

i przekazali

poprzez ogień i śmierć

nieśmiertelną wartość

ducha ludzkiego

wielkość o nieznanych dotąd rozmiarach –

tutaj

 

15 stycznia 1987

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

To był tylko początek

 

W getcie warszawskim mieliśmy sąsiadkę.
mieszkała w wynajętej kuchni,
w mieszkaniu wdowy – dentystki,
gdzie i my wynajmowaliśmy pokój.

Były nas tam cztery rodziny
sublokatorów właścicielki mieszkania,
sparaliżowanej od szoku bombardowania Warszawy.

Kobieta była niska, cicha
pamiętam też jej męża.
pracował na przymusowych robotach.

Po pewnym czasie widziałam,
jak jej brzuch powiększał się.
Wszyscy szeptali coś,
złościli się na to ośmielenie...

A jej mąż chudł i chudł,
nogi mu opuchły,
zaczął leżeć w łóżku.

Zimno i ponuro było w ich mrocznej kuchni,
głód dokuczał im straszliwie.
Ta mała kobieta kręciła się wśród nas,
prosiła o jałmużnę.

Jej mąż spuchł cały
– i tak też jej brzuch...
Kiedy dziecko się urodziło –
ojciec już nie żył.

Ona dalej błagała o pomoc,
pukała do drzwi z niemowlęciem w ramionach,
owiniętym w szmaty.
Maleństwo wrzeszczało.

Potem jego płacz osłabł, ścichł.
Opuściły go siły –
matka nie miała mleka ani co mu dać jeść
– i zmarło.
Potem ona też znikła, skonała.
Powód był ten sam!

A wtedy w getcie jeszcze nie było to najgorsze:
nie wywozili jeszcze ludzi
do komór gazowych na zagładę.

Wtedy to był tylko początek...

 

12 marca 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Dopóki wspominamy Ich Oni żyją

 

Minęło już wiele lat

Nie brak spraw teraźniejszych,

                                          palących                              

Trudno jest słuchać o owych

                                        okropnych dziejach

Powracać do nich, opowiadać i przypominać

Jednak czuję, że musimy

Dla siebie – i dla tych, których tam zabili!

 

Dopóki ich wspominamy

Oni jeszcze są żywi

Dopóki myśli się o nich i cierpi

Dopóki nie milczy się i nie godzi z losem –

Na przekór i pomimo lat!

 

7 lutego 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum 

 

Mój brat Chilek

 

Dzisiaj są urodziny mojego Brata ale on zginął
w Auschwitz, przed czterdziestu laty,
w selekcji wyznaczony na lewo – na śmierć.
Trudno mi już wierzyć że On w ogóle istniał...
Dwudziestoletniego zabrali go do krematorium.

Ja wtedy byłam małą dziewczynką,
więźniarką w Birkenau.
Ledwie pamiętam jak On wyglądał,
nie mam nawet Jego fotografii!

W moim domu w getcie wszyscy bali się,
że mój los będzie najgorszy,
że mnie pierwszą przeznaczą na śmierć...

Być może mieli rację.
Pod wieloma względami zostałam Tam z nimi.
Pewnym jest, że nie zdążyłam być dzieckiem.
Pokolenia minęłam w straszliwym pędzie,
zmieszałam się z żywymi i martwymi Stamtąd.
Ja – ta mała niezdara rodziny – dziś potrafię żyć,
być Jej godna, czcić Ją,
przekazywać Jej obraz, wymiawiać Jej imię,
pamięć o Nich przekazywać innym.

Dziś mój brat mógłby być ojcem, dziadkiem,
moje dzieci mogłyby mieć wujka...
One nigdy nie widziały twarzy swych bliskich,
ale wiedzą od kogo się wywodzą – i pamiętają!
Może nie daty ich urodzin i kiedy ich zamordowano,
nie pójdą na ich groby, których nie ma nigdzie.
Lecz będą Ich opłakiwać, czcić, przypominać,
ich zasłyszane imiona – zapamiętają.

Mój brat będzie żyć w ich sercach,
W postaciach ich dzieci i dzieci ich dzieci.

To nie to samo!
On został zamordowany młody, w pełni życia.
I tego nie da się zwrócić.

Dziś data Jego urodzin
a Jego tak dawno już nie ma – żadnego po Nim śladu!
Wiatry noszą Jego popioły rozproszone
i będą je rozwiewać
do końca świata i czasu.

Czy mnie wolno podpisywać się nowym imieniem,
istniejącym, żywym?
Czy to jestem ja?
Czy ja kiedyś miałam Brata? Przed tak wielu laty?
Tak wychodzi według dat, liczb dni, miesięcy...
Te wracają co roku, nawiedzają mnie –
Bez Najdroższych.

 

30.11.1982

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Opowiadam gdyż chcę

 

opowiadam o dalekiej przeszłości nie dlatego

że utkwiłam w niej

nie dlatego że muszę

referowanie o Zagładzie nie jest moją profesją

ani moją intencją żyć bez kresu w żałobie

- ja również pragnę dobrze żyć ale

 to znaczy dla mnie

pamiętać o prawdziwych wartościach

o Tych którzy byli!

 

kocham Dziś gdyż kochałam Wtedy

pamiętam przeszłość bo droga mi jest teraniejszość

opowiadam dlatego że chcę utwalić

Pamięć!

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Drzewa milczą

 

Drzewa widzą i słyszą wiele
Wchłaniają w siebie zakrywają
Ale nawet gdy szumią –
Milczą

Nie opowiadają o tym czego
Były świadkami

Nie mówią
Ani o rzeczach wspaniałych co
W ich cieniu się działy
Ani o strasznych –

Pną się do światła
Jak my słońca są spragnione
W ciemnościach zamierają
Wysychają od brutalności

I milczą – zawsze milczą

Cieniem tajemniczym otulają
Zacierają równo ślady
Miłości i zbrodni –

... także w Auschwitz
Rosły pięły się ku niebu
Wchłaniały w siebie
I krzyk i ogień i dym

I uparcie milczały –

A ja
Gdy mnie wśród nich prowadzono
Odnajdywałam w nich znak życia
Dowód isnienia
Mnie wzbronionego

Wpatrywałam się w drzewa
Wdychałam ich zapach zmieszany
Z zapachem palonych ludzi

Przekazywałam im oczyma moje pragnienia
Mój krzyk o życie
O wiarę
Że ono będzie i dla mnie
Możliwe

Modliłam się o zachowanie śladów
Że byłam kiedyś na tym świecie...

Wielu jak ja spowiadało się tu drzewom
Błagało o pamięć
Pragnęło wspiąć się na ich wierzchołki
By odlecieć

Ich ślady zaginęły zatarte
Rozwiane

A drzewa to wszystko widziały słyszały
I swym zwyczajem
Rosły zieleniły się – i milczały

Nie płakały nad ludzką męką –
A może śmiały się tam?

Upiły się zapachem palonych ludzi
Piekielnym czarem zaczarowane?
I stały się czymś innym
Niż dotąd były?

One ciągle milczą –

Mnie małej dane było przeżyć
By opowiedzieć
O nazistowskich niemieckich potworach
O ludziach, o drzewach-świadkach

O ich niezmiennym milczeniu
Wobec każdego widoku
Wobec każdego zdarzenia

Jednak
Kochałam i kocham drzewa
Ich cieniom powierzam
Mój ból tęsknotę marzenia –

W ich szumie jednoczę się
Z moimi Bliskimi
Straconymi

Ze światem
Który kiedyś istniał
I został zburzony
I ja w nim – My

W tej podniosłej ciszy drzew
W ich niepoprawnym tajemnym milczeniu
Wtedy była nadzieja
A dziś jest
           Ukojenie

 

1998

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Ręka w ręka z sobą                                                                                       

 

w kibucu było wesoło uroczyście

goście młodzież światła

śpiew śmiech pyszne przysmaki

radość – i przedstawienie -

śmiałam się z nimi radowałam

ale słyszałam swój głos

był mi znany i jakby należący do innego

                                                         człowieka...

numer na moim podramieniu zdumiewał obecnych                                                

wyjaśniałam

i czułam cień siebie w sobie jak kroczy obok mnie

 

- nigdy już nie będę sama

ręka w ręka kroczy ze mną moja przeszłość

Szoa

 

2 sierpnia 1984

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nawet kiedy jesteś martwy (w tomiku Jak można w słowach)

 

nawet kiedy jesteś martwy - jesteś
nawet kiedy jesteś martwy nie odchodzisz
jest twoje ciało
jest proch
twoja obecność w myślach
w wizjach przesuwających się przed oczami
w przymusie pamiętania, w tęsknocie i bólu -
w przekleństwie i nienawiści
jedynie dla siebie nie istniejesz
reszta toczy się tak samo
nie ma absolutnego zniknięcia
martwi wplatają się w żywych
nie ma nicości
nawet kiedy jesteś martwy
jesteś

 

 

Halina Birenbaum

 

Dziękuję za miłość

 

dziękuję

za miłość która się objawiła

za jej odczuwanie

dziękuję że jej doznałam

że również do mnie się zwróciła

dziękuję za tę radość ogromną

za szczęście dumy dobrej

dziękuję za swe istnienie

że tą grozę przemogłam!

 

6 marca 1985

 

 

Halina Birenbaum

 

W Owych Czasach

 

w owych czasach które Wy staracie się

i nie możecie sobie wyobrazić –

gdy rzeczy małe były ogromne

a wielkie stały się nieważne zbędne

gdy wyłącznie życie posiadało wartość

ono tylko

było drogie!

w owych czasach

gdy kilogram chleba i kartofel kupowano

za amerykańską monetę błyszczącą lub zieloną

kiedy łza była więcej niż brylant rzadki – a uśmiech

misterną zagadką

wtedy nauczyłam się czym jest na prawdę dobroć

a czym siła zła –

owe czasy to świat cały pojęć

czy Wy możecie to pojąć

czy też nie –

 

12 marca 1983

 

 

Halina Birenbaum

 

Między liniami wiersza (tomik Echa także)

 

między liniami wiersza

jest wolny oddech

narodziny

narastające życie

chwili –

między liniami wiersza

nie grozi mi śmierć

strach depresja

otępienie

więdnienie

między liniami wiersza jest

tyle przestrzeni!

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Mówią, że byliśmy zobojętniali w getcie

 

mówią że w gettach byliśmy zobojętniali

zatraciliśmy uczucia od ogromu grozy

może powiedzą też że już

byliśmy martwi przed zabiciem?!

Mówi tak ten kto tam nie był nie czytał

sam nie przeżywał

- trudno wprawdzie od każdego

oczekiwać zrozumienia

ja proszę tylko by

słuchano z szacunkiem bez uprzedzeń

by zgłębiano realia które panowały Wtedy

a nie filozofie wokół nich – by zrozumiano że

żyć i umierać pośród tamtych okropności

kochać jeszcze życie

gdy już nie ma do tego powodów

to sens

potężniejszy od wszelkich burz uczuć

od wszystkiego co przez ludzi poznane

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Jedźcie do Treblinki

 

Jedźcie do Treblinki

Otwórzcie oczy szeroko

Wyostrzcie słuch

Wstrzymajcie oddech

wsłuchajcie się w głosy wydobywające się tam

spod każdego ziarenka ziemi –

 

jedźcie do Treblinki

Oni czekają na was, spragnieni głosu waszego życia

znaku waszego istnienia, kroku waszych nóg

ludzkiego spojrzenia

rozumiejącego, pamiętającego

powiewu miłości na Ich prochy –

 

jedźcie do Treblinki

z własnej, wolnej woli

jedźcie do Treblinki w potędze bólu nad okropnościami

tu dokonanymi

z głębi zrozumienia i serca, które płacze, nie godzi się

wysłuchajcie Ich tam wszystkimi zmysłami

 

jedźcie do Treblinki

opowie wam tam cisza zielona, złotawa lub biała

niezliczone opowieści

o życiu wzbronionym, niemożliwym – odebranym

jedźcie do Treblinki

spójrzcie, jak czas tam stanął

grzmiące milczenie umarłych

kamieni na model ludzkich postaci w tej głuszy

jedźcie do Treblinki odczuć to przez chwilę –

 

jedźcie do Treblinki

zasadzić kwiat gorącą łzą, westchnieniem ludzkim

przy jednym z kamieni upamiętnienia zgładzonych

ich popiołami i prochem

 

Oni czekają na was w Treblince

byście przyszli, wysłuchli ich opowieści unoszących się

w tej ciszy

przynieście Im za każdym razem

wieść o trwaniu waszego życia wtedy zabronionego

o miłości ożywiającej

 

jedźcie do Treblinki poprzez wszystkie pokolenia

nie zostawiajcie Ich samotnych –

 

Po powrocie z Polski, 19.09.1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Wszystko naprawdę było

 

dostałam starą płytę

pieśni które śpiewano w domu

kiedyś dawno...

słowa i melodie

przenoszą do minionych dni innych

do dzieciństwa, rodziny

obrazów zamglonych z Wtedy –

słucham

strząsam z siebie czas

z drżeniem i łzami obejmuję

pustą przestrzeń

duchy

- dowód

że to wszystko naprawdę było

i ja

 

13 stycznia 1985

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Jestem ich nagrobkiem...

 

Ich popiół został zawieszony między

ziemią a niebem

jak cząsteczki kurzu rozkruszone

nie mam dokąd pójść zjednoczyć się

z ich wspomnieniem

położyć kwiat zapłakać

jakby Ich nie było nigdy na świecie

nie umarli

nie urodzili się

nie cierpieli

nie tworzyli

a ja depczę po tym gruncie dotykam go

stąpam odycham - 

ja, dowód jedyny ich istnienia

Ich nagrobek-Macewa żywa

 

7 marca 1984

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Turystka grobów

 

Cóż opowiem o Lublinie i Krakowie

O starej Wieliczce czy o teatrach w Warszawie

Gdy serce krwawi w usianej głazami Treblince

Na Majdanku zaczarowanym w koszmarnej ciszy

                                                                    śmierci

Krzyczących do nieba baraków

W Oświęcimiu, na którego dźwięk

Dusza we mnie zamiera –

 

Jaki sens mają dobre wrażenia

Gdy ciążą na mnie miejsca i dusze wykreślone

                                     z powierzchni ziemskiej

Jestem wszakże turystką grobów, nawet

Tych nieistniejących

 

30 sierpnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie jest grzechem

 

nie chciałam się wyróżniać

starałam się przystosować

zgnieść smutek który płacze we mnie

udało mi się uciszyć go

- dziś wiem że nie miałam racji

nie wykreśla się korzeni

to nie grzech być smutnym

gdy się jest kimś jak ja

„ocalałym z Zagłady”...

 

19 października 1982

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Dlaczego pragnęłam wtedy żyć?

 

dlaczego,

pytają mnie wiele razy
w Izraelu
dlaczego mimo okropności Zagłady
pragnęłam jeszcze żyć
jak to wyjaśnić?
urodziłam się, ujrzałam niebo i słońce
i tak bardzo pragnęłam ich znów i znów!...

 

4 września 1984

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie warto śnić

 

zdarza się, że sen atakuje

opada na serce

jak chmura

jak kamień

jak koszmar

 

- tej nocy stałam u progu krematorium

wysortowali – mnie na lewo

błagałam, szukałam kryjówki

plac był odcięty i głuchy, obwarowany

bez wyjścia, bez wyjścia

 

nie warto śnić

 

1 sierpnia 1982

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Jeszcze w getcie

 

Pisanie to moje ukojenie

jeszcze w getcie je odkryłam

po wojnie trudziłam sie tylko

odbudową życia

wróciłam do pisania w wieku starszym

dziś

przynosi mi ono utracone

w darze

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie uciekam

 

nie uciekam do modlitw

nie palę świec

nie biorę udziału w akademiach

nie słucham

deklamacji referatów

a nie oddalam się

nie zapominam

nie jest dla mnie przeszłością

to co zdarzyło się Wtedy w Szoa

pamięć we mnie trwa potężnieje

pomimo lat

 

8 marca 1983

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Mój syn ma dziś Bar-Micwa (konfirmacja)

 

nie mogłam zasnąć tej nocy

rozmyślałam

starałam się spojrzeć wstecz

w dal – porównywać

oczywiście moje próby były daremne

nie po raz pierwszy tak nie po raz ostatni

nerwy nerwy

można wziąźć pigułkę i będzie spokój

albo pokręcić się z boku na bok...

nie zasnęłam płakałam

może wcale nie chciałam zasnąć

chciałam płakać

chciałam być z moimi bliskimi

z tymi co mnie kochali

przypomnieć Ich sobie czuć Ich wokół siebie

a to jest możliwe tylko w ciemnościach bezsennej nocy

pragnęłam wyobrazić sobie co by było i jak

gdyby Oni dziś żyli

gdyby żyła moja Matka Ojciec

gdyby byli e mną w moje wszystkie święta

kiedy ślubowałam

gdy przyniosłam synów na świat

gdy prowadziłam po raz pierwszy do szkoły

i dziś w dniu syna Bar- Micwa?

- nie było Ich nigdy ze mną

w tych wielkich chwilach mojego życia

był zawsze ból łzy tęsknota

niezapomniane wieczne wspomnienia

i nigdy nie miałam prawdziwego święta

prawdziwej radości bo

w moim życiu była wojna getto Auschwitz

 

- nie, nie trzeba płakać ani brać lekarstw

to nie choroba nie nerwy – to rzeczywistość

poprzez wspomnienia Szoa

nie leczy się jej nie usypia ona

jest życiem

 

dziś mój syn ma Bar-Micwa, 13 lat

z Tamtych popiołów i krwi nie tylko

śmierć została - wyrosło nowe życie

żydowskie Dziecko nasz syn!

zwycięztwo nasze – święto!

do rana myślałam o tym aż zasnęłam

bez uspakającej pigułki –

 

15 września 1969

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Jaką jestem matką

 

zawsze poważna

nie potafię się cieszyć

nie znam się na żartach

płaczę często

boję się niepotrzebnie

tonę wciąż w wspomnieniach

z lat Zagłady

     jakaż to matka!

 

17 sierpnia 1984

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Ja również jestem w twoich pieśniach

 

ty piszesz swoje pieśni – i ja też jestem w nich

poznaję w nich krajobraz swej duszy

moją melodię rytm

tyś napisał słowa zanotował doznania

one są twoje o tobie

ale też o mnie, moje

ja rozpoczęłam twą pieśń jak ktoś moją

i nie wiem już kto

mój ojciec - ojca ojciec?

ty Ich nie znałeś nigdy – dreszcz

wstrząsa mym ciałem

ale to należy do moich pieśni w twojej...

nie jesteś sam Oni są w tobie

w słowach które piszesz

chciałam ci o tym powiedzieć gdy śpiewano

po raz pierwszy twą piosenkę w radiu

miałam wtedy łzy w oczach i pragnienie dodać

coś o matce i o Zagładzie ale

nie można tak razem tutaj -

ty jesteś z tego kraju

stąd pochodzą twoje pieśni

jednak one są też skąd i ja przyszłam

i nasi bliscy nieznani tobie – masz ich w sobie

 

27 lipca 1982

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Nieraz ból rozsadza

 

nieraz ból aż rozsadza

nie ma żadnej władzy nad tęsknotą

łzy przepełniają i nie sprawiają ulgi

myśl przechodzi przez głowę żeby już nie być...

i wtedy pojawia się jakaś siła

obrazy we mnie

wpatruję się w nie całą sobą

prostuje się nagle, przysięgam

połknąć łzy – i opowiadać

 

tam wszystko było moje – inne

jakoś wydostałam się, sama

zraniona niezmiennie

w opowiadaniu odnajdę sens...

 

27 kwietnia 1983

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie dam odebrać sobie

zewsząd dowodzą mi że

wszystko jest nicością

przemienia się w nicość

nic nie warte -

nie słucham

nie wierzę

nie dam nigdy

odebrać sobie sensu

chwili - życia!

 

15 grudnia 1986

 

Home

 

 

 

Halina Birenbaum

 

Szukam życia u umarłych

 

Brnę w świecie, który nie istnieje

Wciąż jeszcze wypatruję odpowiedzi

Szukam życia u umarłych

Po nocach nawiedza mnie

Sen i Jawa

Nie rozróżniam

Czy jestem tam – czy tutaj

Wszystko jest wymieszane

Wczoraj i dziś –

Wczoraj i dziś to jedno u mnie

 

5 lutego 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie kocha się dlatego że

 

nie kocha się dlatego że

ktoś zginął w mękach w Szoa

że dokonał Wtedy jakiegoś czynu

same suche fakty nie zbliżają

musimy wiedzieć kim byli do czego dążyli

co myśleli dlaczego cierpieli jak reagowali

- nie kocha się dlatego że

ktoś zginął w mękach Zagłady

współczuć nie znaczy kochać choć

to bardzo wiele

 

8 marca 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Pamiętam siebie z warszawskiego getta

 

pamiętam siebie z owych lat

jako małą dziewczynkę

chodzącą po zgiełkliwych ulicach getta

mimo grozy

spoglądającą na ludzi

na te wielkie domy

na niebo i słońce zwykłe

Unosiłam ku nim twarz, ogrzewałam się

w tym dziwnym cieple

nocą gwiazdy liczyłam

i wróżyłam:

czy nadejdzie dla mnie jutro, czy

następnej nocy będę jeszcze żyła?

Pamiętam ludzi, którzy

przemykali przez zatłoczone ulice

ich ubrania, twarze – spojrzenia

Niezliczoną ilość razy przepychałam się

między nimi, przyglądałam

Pragnęłam wyrosnąć czym prędzej – aby im dorównać

Wydawali mi się wówczas potężni, wieczni

mimo tej trwogi

byli tak pełni życia, nieustannego ruchu

niepojętej pomysłowości

A potem widziałam te same ulice opuszczone

prowadzono mnie tymi martwymi ulicami

wśród gruzów spalonych domów

tych tłumów potężnych- już nie było między żyjącymi

tylko niebo zwyczajne

gwiazdy dalekie

i słońce

 

1 marca 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Dobrze czuć życie w sobie

 

dobrze czuć życie w sobie

dzielić się doznaniami

przekazywać

rzeczywistość z Wtedy

 

dobrze że istnieję

cieszy mnie

każda odzyskana godzina

bo moje życie jest cudem

darem!

 

17 lutego 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nie pomoże

 

moje pisanie dziś jest

pełne wykreśleń

rozważne bardziej jakbym

stała się dziś mądrzejsza

a w zasadzie...

 

pisanie moje jest pełne

skreśleń

jakbym mu się przyglądała z ubocza

obca –

mierzę każde słowo sprawdzam

zamiast odczuć i

przekazać co we mnie

 

moje pisanie jest pełne skreśleń

jest jednak lepsze od milczenia –

 

poprawiam wykreślam ale

wciąż mi strasznie bo

czy mogę skreślić z swego życia

Treblinkę Majdanek

Auschwitz?!

 

14 grudnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Tęsknota

 

szarość za oknem

blisko

na widnokręgu duszy

daleki śnieg

w kraju gdzie mnie nie ma

ciepło przyjaciół serdecznych

w chmurach

przesyłane myśli

odebrane uściski

powiedziane w milczeniu słowa

znalezione w pocztowej skrzynce

tak często jednak

pustej –

 

18 grudnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Piosenki „stare jak świat”

 

...”przy kominku, „jesienne róże”

„stara płyta kręci się i szumi...”

chciałoby się uciec od tych dźwięków

ale równocześnie wchłonąć je do dna –

przedwojenne przeboje

„piosenki stare jak świat”

moich zgładzonych rodziców brata

ich ślad – dowód że byli

 

„stara płyta kręci się i szumi...

jest pęknięta tak jak serce me”

 

słowa banalnej piosenki czy

moja rzyczywistość?...

 

13 stycznia 1985

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Wróciłam do domu

 

wróciłam do domu z ponownego spotkania

z dzieciństwem w Warszawie

z ostatnimi stacjami moimi

i moich bliskich

w obozach zagłady

 

wróciłam do domu skamieniała staruszka

nie mogę się otrząsnąć

znaleźć kąta by się ogrzać

mimo że mój dom jest ciepły i nie brak w nim

miłości

 

wróciłam do domu ze swej krótkiej podróży

w nieskończoność w Polsce

a teraz dzieciństwo i starość

na przemian

oplatają szaleńczo

tworząc pustkę wokół obcość bezpodstawną

 

wróciłam do domu po spotkaniu z dziewczynką

którą kiedyś byłam w Warszawie

i wskoczyłam wprost w starość

przeżywszy czterdzieści lat minionych

w ciągu jedenastu dni pobytu w kraju dzieciństwa

teraz muszę połączyć młodość ze starością

odnaleźć swe oblicze i miejsce ale

jak przeskoczyć przepaść?

 

a więc wróciłam do domu ze swej

krótkiej podróży

w nieskończoność w Polsce

czy wróciłam?

 

30 sierpnia 1986

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Na tym świecie

 

kręcę się na tym świecie dziwnym

pośród żywych i martwych

pośród grobów i kwiatów

uśmiechów i łez

nie wiem co tu robię –

pomieszały mi się granice

nie wiem już dokąd właściwie należę...

a może to tylko tak

w moich błędnych myślach?

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Jak kwiaty na wietrze

 

Linie po linii rozrzuciłam -
Mieszankę dziwną
Łez i uśmiechów dalekich
bólu tęsknoty
i obrazy które są tylko w pamięci jeszcze
jak kwiaty na wietrze
rozproszone
wiatrem na wszystkie strony
rozsiane

 

luty 1985

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Mój dom to ogród kwitnący

 

mój dom to ogród kwitnący

mój dom jest wspaniały

mój dom skąpany jest w słońcu

w jasności

jest pięknem – czytością – zrozumieniem

mój dom to twierdza bezpieczeństwa

źrodło błogosławionego natchnienia

to niezwykła stacja w burzliwym świecie

to miłość – to moje

istnienie

 

Herzliya, 6 lutego 1983

 

Home

 

 

Halina Birenbaum

 

Nawet gdy się śmieję

 

nawet gdy się śmieję

(czy warto się przyznać?)

ktoś się we mnie zjawia

podsuwa mi obraz zapach

odwraca mój wzrok

tam

gdzie łza się stała kamieniem a

dziś jest

       oceanem

 

w Rzeszowie, 17 marca 1990

 

Home

 

 

 

 

Collection of Poems in Polish

 

Halina Birenbaum

 

    "Nie o kwiatach" (Not about flowers) BUS, Kraków 1993

 

  "Jak można w słowach" poems (How possible in words?) Centrum Dialogu, Kraków-Oświęcim 1995 

 

  "Echa dalekie i Bliskie - Spotkania z młodzieżą"(Echo from afar and from near – meetings with the youth)  ( Znak, POM Kraków 2001

 

"Niepoetyckie wiersze"  "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before 1

 

"Niepoetyckie wiersze"  "Non-Poetic Poems" - Poems Never Published Before 2  

 

 

Back to Halina Birenbaum Web Page

 

Władysław Szlengel, the Ghetto Poet

 

Last updated March2nd, 2009

 

Home

My Israel

Father

Album

Gombin

Plock

Trip

SHOAH

Communities

Heritage

Searching

Roots

Forum

Hitachdut

Friends

Kehilot

Verbin

Meirtchak

Treblink

Bialystok

Halina

Chelmno

Mlawa

Testimonies

Personal

Links

Guest Book

WE REMEMBER! SHALOM!