הלינה בירנבאום
מחשבותי על רקע שיחה בברלין על ילדים שנולדו להורים נצולי השואה
בתנאים נורמאלים ילד גדל בחיק בני משפחתו: הורים, אחים, סבים, דודים – מזהה עצמו בתוכם, מרגיש עצמו שייך ובטוח בקרבם. גם תמונות האבות שייכים לחוג המשפחה, סגנון חייהם, מקומות, נופים, סביבה, לשון הדיבור מוכרים לו היטב. חוויותיו נובעות מעולמם המשותף. זהו עולם ומלואו של התנסויות, מפגשים ורגשות. את כל אלה אין לדור של ילדי נצולי השואה, שרובם לא נולדו כבר בארצות מוצאם של הוריהם. המלחמה, האבדות הנוראות ללא תקנה, שנויים, הגירה לארצות אחרות שבשו כמעט את הכל.
ילדי הניצולים פשוט, למזלנו, אינם חלק האירועים העצומים ההם של העבר ההוא שעל סף המוות, החי בנו, הניצולים תמיד – למרות שעקבותיהם משפיעות חזק על חייהם. העבר הזה הבלתי-נתפש יוצר ניתוק מדור האבות, תהום וחלל ריק שלא ניתן לגשר על פניו. הכלום הזה בין היום ואז גורם לסוג של זרות כואבת. אלה שנולדו אחרי השואה היו רוצים ברובם להינתק מהמציאות הזאת ומזכרונות הוריהם. הם מפחדים מעולמם המלא הרס, רוצים להיות כמו כל הילדים בסביבתם, ללא עומס העבר בשואה - אבל זה בלתי אפשרי עוד. מה שיעשו, ינסו, יפנו – הם נשארים שונים. השוני הזה לוחץ, מעורר פחדים. הם לא יודעים מה הפירוש שיש לך סבים, דודים, קרובים. לא נותרה מהם אפילו תמונת מזכרת, הכל הועלה באש יחד עם האנשים.
אני - שלא כמו אלה שנולדו אחרי השואה – באה מ"אפר ואבק", מנצח זמן שהפך נצחים. וככל שסיפרתי ומספרת, מעמיק התהום. הילד הרגיש ביתר שאת בגודש האימה של הזמן ההוא וזה ששמע הפחיד עוד יותר. הענינים לא טובים יותר אצל אלה שההורים לא סיפרו, אולי גרוע יותר. אני חושבת, שאם הבנים שלי היו רואים עכשיו מקרוב את המקומות כמו טרבלינקה או אושוויץ, אם היו מתלווים אלי לשם היום - החלל הזה המפריד בינינו ושהם חשים בתוכם הרחק מהמקומות ההם, היה הופך לריאלי ולבלתי-נסבל בשבילם. יתכן שזאת הסיבה שהם לא היו מוכנים לנסוע איתי לשם.
כיון שהעבר הזה לוקח להם את האימא. הם מתנגדים לכך, רוצים את אימא לעצמם בלבד, ללא התמונות ההן שקורעות אותה מהם. אז היה זה הגטו וארשה, האומשלאגפלאץ, מחנות השמדה, צעדת המוות – עכשיו זה חיפוש עקבות המאפשרים לה להיות עם יקיריה שהושמדו, לחוש בהוכחות קיומם מלפני השואה. לילד נחוצה תמיכה: אימא חזקה, הורים חזקים. והאם יכולים להיות סמכות מספקת של אימא או אבא אחרי כל הזוועות וההשפלות ההן? אם כל אלו יכלו לקרות באמת, במה יכול ילד להאמין, על מי לסמוך, על להישען? אם כוחות הרוע התגלו לחזקים מכל?!
באיזו מידה, כמה ילדי נצולי השואה מסוגלים להרגיש ולהבין את גודל אימת השואה? אירועי השואה הראו את הגרוע ביותר בבני אדם ואת הטוב ביותר בהם. מול עוצמת ההתנסויות האדירות, הבלתי-רגילות של ההורים, מצטיירים אלה של הילדים – טובות כרעות – קטנות, חסרות משמעות. בפחדיהם, בתחושת הבידוד שלהם בשל הריחוק מחוויות אינטימיות של ההורים – הם מרגישים עצמם בודדים, אבודים.
תכופות היו רוצים לשמח את הוריהם, להגן עליהם, לגרום להם שישכחו כבר את עברם הזוועתי. אבל בד ובבד יש בהם גם הצורך הטבעי להתנתק, לכעוס על דברים שלא נראים להם, אבל רגשות כאלו אינם יכולים להרשות לעצמם ללא רגשי אשמה הקורעים. קשה להרחיק את הקונפליקט הזה. ופתאום טענות כמו אלה:
"תמיד את מוכרחה לנסוע לשם, לספר, להרצות! לקבל כל קריאה, כל הזמנה למסור עדות בארץ או לנסוע לפולין, גרמניה?! מה זה יעזור? לא תתקני בכך את העולם. האם את רוצה להיתקע לתמיד בעבר המקולל, הכתם השחור הזה?"
- שם נשארו הקרובים שלי. אני מחויבת להם. בטרבלינקה ישנו שדה זרוע באלפי אבנים המנציחים קהילות יהודיות בערים ובעיירות בפולין וארצות אחרות שהושמדו בידי הגרמנים. אבא שלי נרצח בטרבלינקה, דודים, הקרובים והידידים – רוב יהדות וארשה, יותר משמונה מאות אלף יהודים נרצחו כאן - ואני ש⳩יכת אליהם, שייכת לאפר שלהם, באתי משם!
-
- בשבילי זה לא כתם שחור. ולמרות כל האירועים הזוועתיים אני גם זוכרת הרבה טוב. אני ממשיכה להאמין באנשים ובערך החיים. אני לא מאלה שניצלו מהשואה ובגלל פחדם מפני הזולת הבלתי-מנוצח מאז, רואים באחר אויב או בוגד – ולא מסוגלים עוד לצור בקירבם אמון לבני אדם. אין בי שינאה אלא געגועים, כאב...
הסיפורים והשירים שלי מספרים על גורל האנשים, על רגשות. הם לא ישנו את העולם, אבל נותנים משהו לבני אדם בהבעת שאיפה משותפת מאז ומהיום לטוב: לתקוה!
אני מצטדקת, אבל ספק אם אצליח לשכנע - למרות שגם זה לא הכי חשוב מול כוח הבטוי ועוצמתן של העובדות...
מדברי בעל פה שמסרתי בגרמנית לסופרת נאה ויסברג-בוב וצורפו לספרה" האושר חיבק אותי", הוצאה ליחטיג ברלין 2009 , Das Glück hat mich umarmt Lichtig Publisher , Berlin 2009
תרגמה לעברית, הלינה בירנבאום
Halina Birenbaum
Rozmyślania na tle rozmowy w Berlinie o dzieciach urodzonych po Shoah
W normalnych warunkach dziecko wyrasta w swoim kręgu rodzinnym: rodzice, rodzeństwo, ciocie, wujkowie – rozeznaje się wśród nich, przynależy do nich, czuje się pośród nich bezpieczne. Również zdjęcia przodków zaliczają się do tego rodzinnego grona, styl ich życia, otoczenie, miejsca, krajobrazy, język są mu dobrze znane. Jego doznania pochodzą ze wspólnego świata rodzinnego. Jest to świat cały uczuć, spotkań, doświadczeń. Tego wszystkiego nie ma potomstwo urodzone po Holokauście, w większości urodzone już nie kraju ojczystym swych rodziców. Wojna, straszliwe, nieodracalne straty, przemiany, emigracja do innych krajów, pomieszały niemal wszystko.
Dzieci ocalałych z Zagłady, po prostu nie należą do tych ogromnych przeżyć, one nie są na szczęście częścią tej, zawsze w nas ocalałych, żywej przeszłości na krawędzi śmierci, choć jej ślady odbijają się mocno na ich życiu. Ta niepojęta przeszłość stwarza oderwanie od pokoleń przodków, pustkę, przepaść nie do przebycia. Pustka ta, to NIC między Dziś a Wtedy, powoduje pewnego rodzaju obcość bolesną. I urodzeni po Shoa chcieliby się wyrwać z tej rzeczywistości i wspomnień rodziców. Boją się ich świata pełnego zniszczeń. Pragną być jak wszystkie dzieci w ich otoczeniu, nie obciążone przeszłością Holokaustu, ale to nie jest możliwe. Cokolwiek by zrobili, czego by nie próbowali, do czego by nie dążyli – pozostają inni. Inność ta przytłacza, budzi strach. Oni nie wiedzą, co znaczy mieć babcie, dziadków, krewnych bliskich i dalekich. Nie zostało po nich nawet jakieś zdjęcie pamiątkowe, wszystko zostało spalone razem z ludźmi.
Ja, nie jak urodzeni po Shoa, pochodzę z "Popiołu i Kurzu", z "Wieku Czasu", który pozostał wieczny. Im więcej opowiadałam i opowiadam, tym głębsza stawała się chyba ta przepaść. Dziecko czuło jeszcze głębiej wielkość grozy tamtego Czasu, usłyszane przerażało jeszcze bardziej. I nie lepiej jest z tymi, którym rodzice nie opowiadali, może nawet gorzej.
Myślę, że jeśli by moi synowie teraz ujrzeli takie miejsca jak Treblinka czy Auschwitz, jeśli by mi dziś towarzyszyli do tych miejsc, dzieląca nas przepaść, którą oni w sobie czują, stała by się fizycznie realna i zupełnie dla nich nie do zniesienia. Możliwe, że to jest powodem tego, że moje dzieci nie chciały tam ze mną jechać.
Bo ta przeszłość zabiera im matkę. Sprzeciwiają się temu, pragną mieć swą matkę wyłącznie dla siebie, bez tych obrazów, które ją od nich odrywają. Wtedy były to Warszawskie Getto, Umschlagplatz, obozy zagłady, Marsz Śmierci – teraz jest poszukiwanie śladów, które ich matce umożliwiają być z jej najdroższymi zgładzonymi, czuć dowody ich istnienia sprzed Holokaustu. Dziecku potrzebne są: wsparcie, silna matka, silni rodzice. A czy może być dostatecznym autorytetem matka czy ojciec po tych wszystkich doświadczonych okropnościach, poniżeniach? Jeśli to wszystko Wtedy mogło naprawdę się zdarzyć, w co może dziecko wierzyć, na kim polegać, na kim się oprzeć? Jeśli siły zła okazały się tak wszechpotężne?!
Na ile mogą dzieci ocalonych z Shoa wczuć się i pojąć ogrom Zagłady? Holokaust ukazał to, co najgorsze, ale też i co najlepsze w ludziach. Wobec wielkości tak wielkich, niezwykłych doświadczeń rodziców, wydają się im ich własne - dobre czy złe – małe, bez znaczenia, w niczym nie mogliby się z nimi zmierzyć, dorównać. W swych lękach, uczuciu opuszczenia, wykluczenia od intymności doznań rodziców – wydają się sobie samotni, zagubieni.
Często chcieliby ucieszyć rodziców, którzy przeżyli te okropności, by zapomnieli o nich; chcieliby ich obronić, a jednocześnie mają naturalną potrzebę odczuwania gniewu wobec nie jednego, potrzebę odłączenia się od rodziców. Jednak na takie emocje nie mogą sobie pozwolić bez szarpiących uczuć winy. Konflikt ten nie daje się usunąć. I nagle takie pretensje:
"Zawsze musisz tam jechać, wygłaszać referaty, opowiadać! Dlaczego zawsze przyjmujesz wszelkie zaproszenie w kraju, czy to z Niemiec, Polski, Stanów? Na co ci to? To ci nic nie pomoże, nie poprawisz świata! Czy chcesz tkwić zawsze w tej przeklętej, czarnej plamie swej przeszłości?"
- Tam są moi bliscy. Czuję się zobowiązana. W Treblince jest pole usiane tysiącami kamieni upamiętniających społeczności żydowskie w miastach i miasteczkach polskich, które zostały zgładzone przez Niemców. Mój ojciec został zamordowany w Treblince, wujostwo, wszyscy krewni, przyjaciele, sąsiedzi. największa część żydowskich mieszkańców Warszawy, 300 000 ludzi, - i ja należę do nich, ja tam przynależę do Ich popiołów, przyszłam stamtąd!
Dla mnie to nie jest czarna plama. I mimo tych strasznych zdarzeń pamiętam wiele dobra. Dalej wierzę w ludzi i wartość ludzkiego życia. Nie należę do ocalałych z Zagłady, którzy nie mogą swego strachu przed innymi przezwyciężyć, którzy w innym natychmiast widzą wroga, zdrajcę - nie potrafią odbudować w sobie ufności. Ja nie mam w sobie nienawiści, mam ból, tęsknotę... Moje opowieści, wiersze mówią o ludzkich losach, uczuciach. One nie zmieniają świata, ale coś dają ludziom, wyrażając wspólne pragnienie Dobra: Nadzieję!
Tłumaczę się, jednak wątpię, czy potrafię przekonać - choć i to nie jest najważniejsze wobec wymowy i siły faktów.
Z ustnego przekazu moich refleksji pisarce Nei Weisberg Bob w języku niemieckim włączonych do jej książki "W objęciach szczęścia", wyd. Lichtig, Berlin 2009. Tłumaczenie na polski, Halina Birenbaum.
Nachgedanken
Ein Kind wächst normalerweise in seinem familiären Kreis auf, zusammen mit seinen Eltern, Geschwistern, Tanten, Onkeln… erkennt sich in ihnen und gehört einfach dazu. Teil dieses Milieus sind auch die Bilder seiner Vorfahren … Die Lebensart seiner Umgebung, ihr Ort und ihre Sprache werden zu dem des Kindes, sind ihm ganz vertraut. Diese Erlebnisse gehören ihm, gemeinsam mit seiner Familienwelt. Das ist eine ganze Welt von Gefühlen, Begegnungen und Erfahrungen. Das alles habt ihr, die nach der Shoah geboren wurden, nicht.“
Die Nachgeborenen gehören einfach nicht zu unserem damals riesigen Erlebten. Und sie sind zum Glück kein Teil dieser immer in uns lebendig gebliebenen Vergangenheit, dieser als radikal erfahrenen Erlebnisse am Rande des Todes. Diese so unfassbare Vergangenheit schafft eine Leere und einen Abgrund – unüberwindbar. Diese Leere, dieses Nichts bewirkt Fremdheit. Dieses Gefühl von Fremdheit möchten die nach der Shoah Geborenen am liebsten loswerden, zusammen mit all jenen Erinnerungen. Sie haben Angst vor dieser Welt voll Zerstörung. Die meisten wollten so sein wie andere Kinder auch, einfach normal, aber das war nicht mehr möglich. Was auch immer sie machten, versuchten, noch so sehr anstrebten – sie blieben anders. Und diese Art und Weise von Anderssein quält und macht wiederum Angst. Fast alle wussten als Kinder gar nicht, was eine Großmutter, ein Großvater eigentlich ist. Nicht einmal ein Erinnerungsfoto blieb, alles war gemeinsam mit den Menschen verbrannt. Ich – aber nicht meine Söhne! – komme aus einer anderen Zeit, wie aus Asche und Staub, aus einer „Ewigkeit von Zeit“, die ewig bleibt. Je mehr ich erzählte, erzähle, wächst dieser Abgrund. Ein Kind spürt dann noch tiefer die grausame Größe jener Zeit, das Gehörte erschreckt es noch mehr. Wenn meine Söhne jetzt Plätze wie Treblinka oder Auschwitz sehen würden, wenn sie mich heute dorthin begleiten würden, dann würde die Leere, die sie in sich spüren, physisch real und dadurch noch unerträglicher für sie sein – so glaube ich. Vielleicht ist das der Grund, warum meine Kinder nicht dorthin mitfahren möchten.
Diese Vergangenheit nimmt ihnen die Mutter weg. Sie wollen das nicht, sie wollen ihre Mutter für sich ganz allein haben, ohne diese Bilder, die sie von ihnen wegreißt. Damals waren das das Warschauer Ghetto, der Umschlagplatz, der Todesmarsch – und jetzt die Spurensuche nach der Erinnerung, welche es ihrer Mutter ermöglicht, mit der Welt ihrer ermordeten Lieben zu sein. Ein Kind aber braucht einen Halt, eine starke Mutter. Kann aber eine Mutter eine Autorität sein, nach all den Schrecken, Demütigungen? Wenn all das damals möglich war, woran kann ein Kind noch glauben, auf wen sich stützen, an wen sich lehnen?
Wie sehr können sich die Kinder der Überlebenden der Shoah in ihre Eltern einfühlen und das Ausmaß der Vernichtung begreifen? Die Welt der Shoah legte das Schlechteste und das Beste im Menschen offen. Hinter deren Erfahrungen bleiben die ihren, im Guten wie im Schlechten, klein und unbedeutend, so ihre Empfindung. Mit ihrer Panik, mit ihren Verlassenheitsängsten, mit ihrem Gefühl, nicht dazuzugehören, ihrer Vorstellung auf immer aus der Intimität mit den Eltern ausgeschlossen zu bleiben, fühlen sie sich verloren – allein.
Oft wollen sie ihre verfolgten Eltern erfreuen, sie das Schreckliche, das sie erlebt haben, vergessen lassen, sie beschützen und gleichzeitig haben sie das natürliche Bedürfnis, zornig zu sein, sich von den Eltern zu lösen und eben diese Emotionen dürfen sie sich nicht ohne zermürbende Schuld- und Unzulänglichkeitsgefühle erlauben. Dieser Konflikt lässt sich nicht beheben.
„Immer musst du dorthin fahren, so viele Vorträge halten! Warum sagst du bei jeder Anfrage, sei es aus Deutschland, aus Polen, aus den USA oder von wo auch immer, zu? Was hast du davon? Es wird dir nicht helfen, du wirst die Welt nicht verbessern! Willst du immer in dieser verdammten schwarzen Vergangenheit stecken bleiben?“
„Dort sind die Meinigen! Ich spüre eine Verpflichtung ihnen gegenüber. In Treblinka gibt es ein Feld voller Steine, viele Tausende, als Erinnerung an die jüdischen Gemeinden in Polen, die vernichtet wurden. Mein Vater ist in Treblinka ermordet worden, meine Onkel, Tanten, alle Verwandten, ein großer Teil der jüdischen Bevölkerung Warschaus, 300.000 Menschen, und ich gehöre zu ihnen, ich gehöre dahin, komme von dort.
Für mich ist das kein schwarzes Loch. Trotz dieser grausamen Geschehnisse glaube ich an den Menschen und an die Würde des menschlichen Lebens. Ich gehöre nicht zu den Überlebenden, die ihre Angst vor anderen Menschen nicht überwinden können, die im anderen schnell den Verräter sehen und kein Vertrauen aufbauen können. Ich hasse nicht, ich spüre Schmerz, ich habe Sehnsucht… Und du, mein Sohn, warum schreibst du? Warum über diese Themen? Warum komponierst du Lieder wie auf deiner Platte „Ashes and Dust“? Weil sie von menschlichen Gefühlen sprechen? Und all das ist wichtig im Leben. Deine Lieder, deine Gedichte, meine Erzählungen werden die Welt nicht ändern, aber sie geben dem Menschen etwas, ein gemeinsamer Wunsch nach etwas Gutem: Hoffnung!“
Berlin, den 08. Mai 2008 Halina Birenbaum
Back to Halina Birenbaum Web Page
Last updated July 27th, 2009